Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 29 lipca 2014

Czarne Sahti- Happy Crack, Pracownia Piwa & Pinta

Witam ponownie po krótkiej przerwie i zapraszam na kolejną recenzję. Dzisiaj weźmiemy pod lupę bardzo ciekawie się zapowiadającą nowość – Happy Crack. Piwo to powstało w wyniku kolaboracji Pinty i Pracowni Piwa. Jest to Black Sahti – Sahti w fińskim stylu uwarzone z użyciem ciemnych słodów. Nigdy takiego połączenia nie próbowałem, a więc bardzo jestem ciekaw jak to wyszło. Opinie o wersji lanej słyszałem różne – dzisiaj udało się zakupić wersję butelkową i będę miał okazję wystawić własną opinię. Nie przedłużając – zapraszam do lektury!

Piwo zakupiono w: Strefa Piwa, Kraków ul. Krowoderska w cenie 7,8 zł za butelkę 0,5l (bezzwrotną).

Podstawowe informacje o piwie (z etykiety):
Styl: Black Sahti
Ekstrakt: 19,1°
Alkohol: 8% obj.
Słody: pale ale, żytni, wędzony jęczmienny, Carafa Special Typ II
Chmiele: Amarillo
Dodatki: pędy sosny, owoce jałowca, gałęzie jałowca
Drożdże: fińskie drożdże piekarskie, prasowane
IBU: brak danych

Szkło – Teku

Etykieta: No nie ma co za bardzo opisywać – po prostu czarna naklejka na butelce (swoją drogą ciekawy pomysł). Czarna jednak tylko z przodu, z boku znajdziemy białe tło, a na nim dokładny skład, informacje o alkoholu i ekstrakcie, loga Pracowni oraz Pinty, a także datę ważności i informację, że piwo uwarzone w browarze na Jurze w Zawierciu.

Piana: Nikła, zbudowana z większych pęcherzy. Właściwie od razu opada pozostawiając minimalny kożuch. Kolor piaskowy. Średni lacing.

Barwa: Bardzo ciemnobrunatna. Piwo jest nieprzejrzyste.

Zapach: Z butelki dominacja aromatu rozpuszczonych w wodzie drożdży piekarskich (coś jak zaczyn na ciasto do wypieku chleba), obecne również nuty runa leśnego. Po przelaniu do szkła na pierwszym planie nuty przypominające zapach roztartych w ręce igieł sosny oraz przyschniętej żywicy na jakimś iglastym drzewie, czy też cukierków o smaku leśnym (takich landrynek) – dla kogoś może to być niezbyt przyjemny aromat (można go również skojarzyć z kostką leśną do toalety) – dla mnie jednak jest dość ciekawy i intrygujący. Do niego dochodzą aromaty deserowej czekolady , zbóż, spalonego drewna oraz ponownie zaczynu drożdżowego.

Smak: Na pierwszym planie ponownie posmak „leśny” w postaci igieł sosnowych i młodych szyszek sosny pokrytych żywicą. Jest on dosyć słodki (piwo momentami sprawia wrażenie „likierowego”). Tym razem jest też wyraźna nuta roztartego w moździerzu owocu jałowca. Wyczuwalne także lekkie nuty zbóż (jest taka „pełnia” wnoszona przez żytni słód) oraz deserowa czekolada dająca wrażenie lekkiej goryczki i tworząca bardzo dziwną (acz intrygującą) całość. Na finiszu mamy lekką kwasowość oraz pozostający na języku, gorzkawy posmak „iglasto-czekoladowy”. Piwo jest bardzo nisko nasycone i sprawia wrażenie „oleistego” – stąd pijalność jest średnia. Alkohol niewyczuwalny w smaku i aromacie.

Podsumowanie: Bardzo dziwne i niespotykane piwo. Na pewno nie jest to trunek na gorące lato – bardziej by podchodził w zimny, deszczowy, jesienny wieczór.  Podsumowując odczucia, powiedziałbym krótko: czekoladowy las i piekarnia. Zdaję sobie sprawę, że Happy Crack będzie miał zarówno zwolenników, jak i wrogów, bo z pewnością nie jest to piwo, które każdemu będzie odpowiadać. Fani leśnych (takich prawdziwych, dzikich) nut aromatycznych i smakowych powinni jednak być zadowoleni – ja do takich należę i piwo mi smakowało (nie jest rewelacyjne, ale ciekawe i odważne). Zdecydowanie polecam spróbować i wyrobić sobie własną opinię. Ode mnie Happy Crack dostanie ocenę 7/10.
Pozdrawiam, Łukasz.
P.S Ja również będę obecny na otwarciu Tap House w Krakowie (jako gość, Michał pracuje tam za barem) – zapraszam więc chętnych na chwilkę pogawędki przy dobrym (18 rodzajów z Pracowni!) piwie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz