Dzisiaj
zapraszam na ciekawostkę z norweskiego browaru HaandBryggeriet. Chwilę
czasu
już nie degustowałem niczego zagranicznego, z Haanda chyba w ogóle nic,
tym
bardziej jestem ciekaw tego piwa. A jest to Surpomp – Sour Ale
leżakowany przez
18 miesięcy w beczkach po winie. Nie jestem jakimś wielkim fanem piw
„dzikich”,
ale czasami przychodzi dzień, że mam na takie ochotę – dzisiaj właśnie
taki
nadszedł. Także zachęcam do lektury recenzji!
Piwo
zakupiono w: Strefa Piwa, Kraków ul. Krowoderska w cenie ok. 20 zł za
butelkę
0,5l (zwrotną).
Podstawowe
informacje o piwie (z etykiety):
Styl: Sour
Ale
Ekstrakt: brak
danych
Alkohol: 8%
obj.
Słody: brak
danych (wiadomo jedynie, że kukurydziane, jęczmienne i pszeniczne)
Chmiele:
brak danych
Drożdże:
brak danych (zapewne Brettanomyces)
IBU: brak
danych
Szkło – Teku
Etykieta: W
zgodzie z „duchem kraftu”. Prosta, biała z czarnymi napisami – wygląda
jak
robiona w wordzie. A znajdziemy na niej wizerunek krasnala
zaglądającego do
drewnianej beczki, informację, że piwo leżakowało 18 miesięcy w
beczkach po
winie (niestety nie podali jakim), datę przydatności, przybliżony
skład, styl
piwa i jego nazwę, nazwę browaru oraz info, że piwo jest „a bit hasty”
i w
związku z tym powinno być otwierane schłodzone. Kapsel czarny, czysty.
Piana:
Powitał mnie potężny gushing – piwo dosłownie „wylazło” z butelki. A po
nalaniu
utworzyła się niska, kremowa piana w beżowym kolorze, która szybko
opadła do
minimalnego kożucha. Średni lacing.
Barwa:
Bardzo ciemna brunatna. Piwo jest mętne (pojedyncze, rubinowe refleksy
klarowności).
Zapach: Z
butelki aromat starego i skwaśniałego czerwonego wina. Po przelaniu do
szkła
pojawiają się różnorakie nuty zapachowe. A są to: lekka „końska derka”,
czerwone, wytrawne i ciężkie wino, czekolada, lekkie nuty palone i
melanoidynowe, skóra, słodkie i przejrzałe owoce (śliwki, morele,
czarna
porzeczka), akcenty „likierowe” (coś jak w Barley Wine), wiśniowa cola
(ale
niesłodka) oraz bardzo minimalny (charakterystyczny dla niektórych
sourów)
akcent tanich perfum, czy acetonu.
Smak: Na
pierwszym planie mamy oczywiście kwas (w postaci „końskiej derki”) –
ale dosyć
delikatny. Dalej są nuty czerwonego, wytrawnego wina, owoców i karmelu.
Są
także akcenty czekolady, orzechów, likieru owocowego, ciemnego chleba
oraz
ponownie ten aceton. Piwo mocno wytrawne z lekkimi jedynie muśnięciami
słodyczy. Finisz to pozostający na języku smak kwaśnego, młodego wina
oraz
lekki, przyjemnie „gryzący” alkohol, goryczki właściwie brak (bardzo
minimalna
i przykrywana przez „kwas”). Nasycenie niskie – pijalność średnia.
Alkohol w
aromacie niewyczuwalny, w smaku daje się odczuć jedynie poprzez
wspomniane „gryzienie”.
Podsumowanie:
Bardzo ciekawa i nietuzinkowa propozycja. Tak ciemnego Sour Ale z
nutami
palonymi i czekoladowymi próbowałem pierwszy raz. I była to próba
niezmiernie
udana. Piwo zaskakuje bogactwem aromatów. W smaku jest kwas, ale nie
dominuje i
pozwala „wykazać się” innym nutom (owocowym, winnym – tak, czuć, że
piwo tak
długo leżało w beczkach po winie, czy czekoladowo-orzechowym). Do tego
fajnie
przykryty alkohol, jak na taki woltaż. Cóż, wszelkim piwoszom, których
„kwasiżury”
nie odstraszają zdecydowanie polecam zakupić, jeśli tylko jest okazja!
Surpomp
zasłużył na bardzo wysoką ocenę i taką też otrzyma – 9/10.
Pozdrawiam,
Łukasz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz