Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 30 czerwca 2014

Bananowy nektar- Szał w Pracowni, Szałpiw & Pracownia Piwa

Witam. Dzisiaj ciąg dalszy przygód z Pracownią Piwa. Tym razem padło na kooperację browaru z Modlniczki z browarem Szałpiw. Przy tej współpracy powstał Hefeweizen- Szał w Pracowni. W wersji lanej bardzo mi smakował. Cieszę się, że teraz mam okazję napić się go w domowym zaciszu i na spokojnie opisać. Pracownia przyzwyczaiła mnie już do wysokiej formy więc praktycznie zawsze jestem spokojny o to, że dadzą radę.

Piwo kupiono w Beer Concept (Kraków, ul Łużycka) za około 8zł/500ml.

Podstawowe informacje:

Styl- Hefeweizen
Alkohol- 5%
Ekstrakt- 13%
Słody- Jęczmienny, pszeniczny
Chmiele- Żatecki
IBU- 13

Piana- Wysoka, śnieżnobiała, puszysta. Oblepia szkło, opada dosyć szybko.
Kolor- Żółty/pomarańczowy, piwo jest mętne

Szkło- Teku

Etykieta w klasycznym stylu. Mamy wszystkie potrzebne informacje.

Zapach- Bardzo dużo nut bananowych i zbożowych. Pojawiają się także delikatne akcenty cytryny oraz goździków. Aromat klasyczny, wyrazisty. Banany zdecydowanie są cechą dominującą.

Smak- Spora słodycz i wyraźna kwaskowatość dobrze ze sobą współgrają. Mamy tak samo jak w aromacie dużo akcentów bananowych, zbożowych. Uzupełnienie stanowią goździki i cytryna. Na finiszu pojawia się bardzo delikatna goryczka, jakby ziołowa, trawiasta. Piwo jest gładkie, wysoce pijalne (chociaż pod koniec już trochę mniej). Jest także dobrze wysycone. W przypadku tego stylu często spotykałem się z przesadnym nagazowaniem, tutaj jest w porządku.

Podsumowanie- Świetny Hefeweizen. Niesamowicie aromatyczny, bananowy. Kwaskowatość przełamuje dość sporą słodycz. Pod koniec butelki piwo wydaje się jednak nieco za słodkie. Goryczka tworzy ciekawi finisz. Idealna propozycja na cieplejszy dzień. Piwo pachnie obłędnie. Jeżeli ktoś jest fanem tego gatunku to będzie zachwycony. Słodkie, ale także orzeźwiające. Pozostaje nam mieć nadzieję, że butelki zostaną już na stałe. Brawo dla obu browarów za tę kooperację. Pozdrawiam, Michał.

Ocena (1-12)
Wpasowanie się w styl- 10
Intensywność- 11
Wygląd (Piana, kolor, ew. osad)- 10
Ogólne wrażenia- 10

niedziela, 29 czerwca 2014

Piorunujące?- Jasny Grom, Perun.

Dzisiaj zapraszam na recenzję debiutu na polskiej scenie piw rzemieślniczych. Jasny Grom – American Pale Ale uwarzone przez browar Perun. Perun to wg. prasłowiańskich wierzeń bóg błyskawic i piorunów. Styl niezbyt słowiański, ale miejmy chociaż nadzieję, że piwo zostało nachmielone ze słowiańską fantazją. Trochę tych APA już zdegustowałem i naprawdę ciężko mnie będzie czymś zaskoczyć w tej materii, jednakże liczę na lekkiego, mocno chmielonego i po prostu porządnego przedstawiciela gatunku. Czy nowo powstały browar podołał zadaniu? Sprawdźmy. Zachęcam do lektury!

Piwo zakupiono w: Beer Concept, Kraków ul. Łużycka w cenie ok. 7zł za butelkę 0,5l (bezzwrotną).

Podstawowe informacje o piwie (z etykiety):
Styl: American Pale Ale
Ekstrakt: 13,1°
Alkohol: 5,6% obj.
Słody: brak danych (wiadomo tylko, że jęczmienne)
Chmiele: brak danych (wiadomo tylko, że amerykańskie)
Drożdże: brak danych
IBU: brak danych

Szkło – Shaker

Etykieta: W kolorystyce pomarańczowo-białej. Znajdziemy na niej grafikę przedstawiającą burzową chmurę i piorun, nazwę piwa oraz informacje o ekstrakcie i alkoholu. Na kontrze krótki opis piwa, przybliżony (niestety) skład, kontakt do browaru, datę ważności oraz nazwisko odpowiedzialnego za piwo piwowara (Adam Czogalla). Na krawatce logo i nazwa browaru Perun. Kapsel biały, z logo browaru, które niestety się szybko ściera.

Piana: Niska, średniopęcherzykowa. Tafla nierówna, tworząca czapy. Szybko opada pozostawiając po sobie niski kożuch. Kolor lekko złamany biały. Lacing raczej kiepski.

Barwa: Herbaciana/bursztynowa. Piwo jest bardzo minimalnie opalizujące (prawie idealnie klarowne).

Zapach: Z butelki zbożowy aromat przypominający jasny chleb, momentami lekko lagerowy (taki aromat „szmaty” charakterystyczny dla pilsów). Ameryki jak na razie brak. Po przelaniu do szkła nadal dominacja zbożowych nut (jasny chleb, wytrawne ciastka), do których dołącza lekki, estrowy aromat słodkawych owoców (morele, truskawki, porzeczki). Jest także minimalna chmielowa nuta trawiasto-żywiczna, jednakże płytka i przytłumiona – na pewno nie przypomina dobrych jakościowo piw chmielonych amerykańskimi chmielami. „Lagerowy” aromat nadal obecny – miesza się z estrami na pierwszym planie. Wyczuwalna również bardzo minimalna nuta alkoholowa.

Smak: Na pierwszym planie nuty karmelowe, toffi, przypalonego cukru mieszają się ze zbożowymi (ciastka, chleb) i estrowymi (drożdżówka z owocami). Jest też minimalna żywiczność i ziołowość (nuty leśne, trawiaste, delikatne kwiatowe). Cytrusów brak. Finisz to średnia goryczka, z gatunku „żywicznych” (lekko zalegająca i nie do końca przyjemna) oraz lekka kwasowość, która nadaje efektu odświeżenia, a także pozostający posmak skórki od chleba. Nasycenie średnie – pijalność także – z powodu dominacji zbożowo-karmelowej pełni oraz średnio przyjemnej goryczki.

Podsumowanie: Jak na pierwszy raz nie jest źle. Piwo daje się wypić i to nawet z przyjemnością – jest lekkie i nie ma jakichś bardzo poważnych wad. Przeszkadza jednak brak balansu, z którego wynika jednowymiarowość smaku oraz niewykorzystanie do końca potencjału amerykańskich chmieli, a także lekko zalegająca goryczka. Jednak browar Perun jakiś potencjał z pewnością ma i zobaczymy, co pokażą w przyszłych swoich wyrobach. Debiutujący Jasny Grom zasłużył na ocenę 6/10. Nie zachęcam, ani nie odradzam, ot, taki średniak.
Pozdrawiam, Łukasz.

Sesyjnie- Józef Junior, Pracownia Piwa

Witam. Ostatnio dorwaliśmy cztery piwa w wersji butelkowej z Pracowni Piwa. Jest to spore zaskoczenie, bo na butelki czekało się już od bardzo dawna. Ilości były małe, więc od razu wybraliśmy się do sklepu. Nie mogliśmy tego przegapić. Raz, że to niezwykła rzadkość a dwa, że po prostu ich piwa są świetne. Ponoć teraz ma nie być już problemu z dostępnością. Butelki mają pojawiać się regularnie. Dzisiaj oceniam Rye Stout- Józef Junior, jest to lżejsza wersja piwa Six Joseph's Street (pod względem ekstraktu i alkoholu) Sprawdźmy jak poszło.

Piwo kupiono w Beer Concept (Kraków, ul Łużycka) za około 8zł/500ml.

Podstawowe informacje:
Styl- Stout (rye)
Alkohol- 5%
Ekstrakt- 14%
Słody- Jęczmienny
Chmiele- Żatecki, Sladek
IBU- 37

Piana- Średnia/niska, beżowa. Lekko oblepia szkło i pozostawia minimalną taflę.
Kolor- Czerń/brąz

Szkło- Teku

Etykieta w klasycznym stylu browaru. Różnią się tylko kolorami. Wyjątkiem było Hoppy New Year. Mamy wszystkie potrzebne informacje. Papier ma fajną fakturę. przez co dobrze się prezentuje i łatwo odkleja. Brawo za uwzględnienie wszystkich szczegółów.

Zapach- Bardzo dużo kakao, kawy zbożowej oraz paloności. Mamy także delikatne nuty karmelu oraz ziołowo-korzenne akcenty. Aromat bardzo klasyczny, dość wyrazisty. Możemy się po nim spodziewać, że piwo będzie słodkie. Gdzieś w tle pojawia się jakby minimalna wędzonka.

Smak- Pierwszy plan to czekolada, paloność oraz kawa. Po chwili pojawia się karmelowość, korzenność. Słodycz jest bardzo wyraźna. Na finiszu dostrzegamy lekką goryczkę i kwaskowatość oraz sporo kawy i paloności. Piwo jest bardzo gładkie, kremowe i w ogóle nie wodniste. Balans jak najbardziej na plus, smaki są intensywne, ale nie przytłaczają siebie nawzajem. Kawa nie dominuje, świetnie współgra z czekoladą oraz karmelem. Pijalność bardzo wysoka, chcę się brać następny łyk.

Podsumowanie- Cel został osiągnięty. Pracownia stworzyła bardziej sesyjną i pijalną wersję Józefa. Mimo tego piwo nie straciło charakteru i nie stało się wodniste. Brawo. Bardzo klasyczny Stout wzbogacony żytem, które nadaje gładkości. Pije się przyjemnie. Polecam wszystkich, którzy gustują w tym gatunku. Słodycz jest wyraźna, po chwili goryczka i kwaskowatość dobrze ją przełamują. Najlepiej podsumuję to piwo pisząc po prostu, że jest to bardzo solidny Rye Stout. Jeżeli wersja mocniejsza była dla kogoś zbyt ciężka, to tutaj zdecydowanie odnajdzie coś dla siebie. Delikatny i zarazem intensywny trunek. Pozdrawiam, Michał.

Ocena (1-12)
Wpasowanie się w styl- 10
Intensywność- 10
Wygląd (Piana, kolor, ew. osad)- 9
Ogólne wrażenia- 10

sobota, 28 czerwca 2014

Prawdziwy mocarz- Black, Mikkeller.

Witam. Z okazji 200 recenzji oraz 20000 wyświetleń postanowiłem otworzyć specjalne i unikalne piwo. Wybrałem się do piwnicy i padło na Black z duńskiego browaru Mikkeller. Jest to potężny Russian Imperial Stout, gdyż ma aż 16,1% alkoholu. Bardzo lubię ten gatunek więc liczę na wyjątkowe przeżycia. Zobaczmy czy dostarczy mi niezapomnianych wrażeń. Przechodzę do sedna, bo już się nie mogę doczekać.

Piwo kupiono w cenie około 40zł, nie pamiętam w którym sklepie.

Podstawowe informacje:
Styl- RIS
Alkohol- 16,1%
Nie mamy więcej informacji.

Piana- Bardzo wysoka, brązowa. Pięknie zdobi szkło i dość długo się utrzymuje.
Kolor- Czerń/ciemny brąz

Szkło- Teku

Etykieta bardzo minimalistyczna. Biel i czerń to zawsze dobre połączenie. Na kontretykiecie mamy tylko podstawowe informacje. Data ważności to 10 lat od zabutelkowania. Nasz egzemplarz jest z października 2013 roku, czyli już trochę poleżał.

Zapach- Wyraźna paloność. Ogromne ilości alkoholu, ale takiego który nam nie przeszkadza, nie jest drażniący. Akcenty owocowe w postaci śliwek. Jest także toffee, czekolada oraz kawa. Wyraźnie pojawia się także sos sojowy oraz lekka korzenność. Aromat bardzo intensywny, szczególnie z tego rodzaju szkła. Widać od razu, że mamy do czynienia z mocarnym piwem.


Smak- Sporo nut czekoladowych, toffee oraz ciemnego chleba. Pojawiają się także akcenty owocowe w postaci śliwek. Finisz z wyraźna, mocną goryczą, zdecydowanie bardziej wytrawny, palono-czekoladowy z alkoholowymi nutami (jest ich sporo) oraz akcentem kawowym. Piwo ogólnie jest bardzo, bardzo słodkie. Dopiero z czasem ujawnia tę goryczkową stronę mocy. Jest mocno kleiste, oleiste. Pijalność jest niska, ale musiało tak być przy takim stężeniu alkoholu. Fajnie rozgrzewa, posmak pozostaje z nami na bardzo długo.

Podsumowanie- Typowo degustacyjny RIS. Pijemy go bardzo wolno i delektujemy się każdym łykiem. Jest niesamowicie słodki i wyrazisty. Pół godziny po wypiciu nadal czujemy wszystkie smaki. Jest sporo słodyczy, alkoholu oraz mocnej goryczki na finiszu, która dobrze balansuje. Kleiste, ciężkie. Polecam wszystkim fanom tego gatunku, jest to jeden z lepszych przedstawicieli, których spróbowałem. Jedna butelka 0,375 w zupełności nam wystarcza. Jedynym minusem dla mnie jest zbyt wyraźny alkohol. Wiem, że ciężko tego uniknąć przy ponad 16%, ale piłem podobnie mocne RIS'y, które miały ten czynnik lepiej schowany.
Poza tym perfekcyjny Imperial Stout. Mocny, wyrazisty, kleisty, pełny i z charakterem. Cudo.

Ocena (1-12)
Wpasowanie się w styl- 11
Intensywność- 12
Wygląd (Piana, kolor, ew. osad)- 12
Ogólne wrażenia- 10+

200!- Huncwot, Pracownia Piwa.

Wczoraj wieczorem krakowski Beer Concept ogłosił rzecz nieprawdopodobną – dostawę butelek (tak, dobrze czytacie - butelek!) z podkrakowskiej Pracowni Piwa. Dostać piwo od nich w wersji butelkowej graniczy z cudem – z jednej strony dlatego, że wypuszczają butelki bardzo okazjonalnie, z drugiej, ponieważ dostawa zazwyczaj jest malutka i do jednego czy dwóch sklepów w Krakowie. A więc dzisiaj przyjechaliśmy na otwarcie i zakupiliśmy cztery rarytasy – Szał w Pracowni, Józef Junior, Ancymon i Huncwot. Recenzja ta będzie dotyczyć tego ostatniego – jest to klasyczne American India Pale Ale – coś, jak „słabsza” wersja ichniejszego, poprzedniego AIPA (Hoppy New Year). Pracownia raczej trzyma poziom i nie zawodzi, a więc oczekiwania są dość wysokie. Sprawdźmy więc, jak zaprezentuje się Huncwot. Zapraszam do lektury!

Piwo zakupiono w: Beer Concept, Kraków ul. Łużycka w cenie około 8zł za butelkę 0,5l (bezzwrotną).

Podstawowe informacje o piwie (z etykiety):
Styl: American India Pale Ale
Ekstrakt: 14°
Alkohol: 5,9% obj.
Słody: jęczmienny
Chmiele: Citra, Amarillo, Centennial, Columbus, Cascade
Drożdże: brak danych
IBU: 75

Szkło - Tulip

Etykieta: W stylu identycznym, jak pozostałe (dość rzadko spotykane) z Pracowni Piwa. Kolor ciemnobrunatny z beżowymi napisami. Z przodu logo Pracowni, nazwa i styl piwa oraz jego metryczka. Po bokach znajdziemy: prawie (poza drożdżami i dokładnymi rodzajami słodów) dokładny skład, kontakt do browaru, rekomendowaną temperaturę i szkło do serwowania oraz propozycje food pairingu. Kapsel złoty, czysty.

Piana: Bardzo wysoka i obfita. Drobnopęcherzykowa o poszarpanej, nierównej tafli. Kolor ecru. Opada stosunkowo szybko, jednak pozostawia za sobą „czapy” . Dobry lacing.

Barwa: Ciemny bursztyn. Piwo jest lekko opalizujące i pływają w nim drobinki osadu (niewiele).

Zapach: Z butelki przyjemne i uderzenie amerykańskich chmieli w postaci cytrusów (grejpfrut, czerwona pomarańcza) oraz owoców tropikalnych (ananas, papaja). Po przelaniu do szkła aromat w zasadzie podobny – do nadających świeżości cytrusów i tropików (które nadal dominują – wyraźny aromat ananasa) dołączają akcenty żywiczne (kojarzę je z pędami sosny, czy zapachem igliwia), ziołowo-trawiaste oraz lekkie kwiatowe. Jest też lekka „słodko owocowa” estrowość oraz bardzo delikatne nuty zbożowe (w postaci lekko słodkawego, jasnego chleba).  

Smak: Na pierwszym planie jest cytrusowo-żywiczne odświeżenie – przyjemne i odpowiadające aromatowi – nuty grejpfrutów, cytryn, syropu z pędów sosny. Chmielowa świeżość jest fajnie balansowana lekkimi karmelowo-zbożowymi akcentami wnoszonymi przez słody. Są też estrowe nuty przypominające morele, czy skórkę z brzoskwini. Piwo jest dobrze wyważone i dosyć pełne, jak na „czternastkę” – zdecydowanie nie można go nazwać wodnistym – z pewnością kwalifikuje się jako AIPA, a nie APA (przyznam, że obawiałem się, że przy takim ekstrakcie bliżej mu będzie jednak do APA). Aftertaste to średnia, przyjemna goryczka (w sumie obstawiłbym IBU około 40-50, a nie 75) oraz lekka kwasowość, która daje fajny efekt orzeźwienia. Nasycenie średnie – pijalność wysoka (jak to zwykle bywa w przypadku piw Pracowni). Alkohol w smaku i aromacie niewyczuwalny.

Podsumowanie: Pracownia Piwa – dobra robota! W zalewie piw na Amerykańskich chmielach ciężko się wybić – trzeba stworzyć naprawdę dobre piwo – tym razem browarowi z Modlniczki się to udało. Huncwot jest dobrze nachmielony na aromat, dobrze zbalansowany, z wyczuwalną podbudową słodową, a przy tym nie jest ciężki, przez co wysoce pijalny. Większych wad brak – jedyne uchybienie to (wg mnie) trochę za niska goryczka. Efektu „urwania tyłka” brak – no ale po klasycznej AIPA nawet się tego nie spodziewałem. Jest to po prostu solidne, bardzo dobre American India Pale Ale – jedno z lepszych warzonych w Polsce. Zdecydowanie polecam spróbować (w wersji lanej, butelki pewnie na razie będą nie do dostania)!. Ocena to zasłużone, mocne 8/10.
Pozdrawiam, Łukasz.

piątek, 27 czerwca 2014

Klasycznie- Oregon, Summer Wine Brewery.

Witam. Pora na kolejne piwo z angielskiego browaru- Summer Wine. Dzisiaj zajmuję się Single hop (Cascade) West Coast Pale Ale- Oregon. Ich piwa do tej pory może mnie nie powalały, ale zawsze były dobre i warte spróbowania. Zobaczymy czy tym razem będzie tak samo. Liczę na mocno nachmielone, orzeżwiające American Pale Ale. Czy takie dostanę? Sprawdźmy.

Piwo kupiono w Strefie Piwa (Kraków, aleja Beliny-Prażmowskiego) za 10zł/330ml

 Podstawowe informacje:
Styl- American Pale Ale
Alkohol- 5,5%
Chmiele- Cascade
Więcej informacji nie posiadamy.

Piana- Średniej wysokości, biała. Oblepia szkło, dosyć szybko opada.
Kolor- Pomarańcz/złoto

Szkło- Firmowe- Summer Wine Brewery (Dostępne w Strefie Piwa)

Etykieta z bardzo przyjemną grafią. Mamy także podstawowe informacje, trochę szczegółów i barwny opis piwa. Prezentuje się bardzo ciekawie.

Zapach- Bardzo dużo nut cytrusowych (grejpfrut i delikatne mandarynki oraz skórka cytrynowa) Jest też mango. Po chwili dostrzegamy ziołowość, a z czasem to wszystko kontruje nam karmelowa nuta. Bardzo świeży, orzeźwiający aromat. Nie powala intensywnością ale jest w porządku.

Smak- Tutaj jest podobnie. Orzeźwiające (trochę rozwodnione) cytrusy w postaci grejpfruta oraz cytryny dają o sobie znać w znacznym stopniu. Mamy także mango oraz pomarańcze. Słodowa kontra w postaci karmelowości jest dobra, przez co balans także. Jest lekka landrynkowość. Finisz z wyraźną, ale niezbyt mocną goryczką, jakby ziołową. Piwo bardzo, ale to bardzo lekkie i orzeźwiające. Pije się błyskawicznie.

Podsumowanie- Dobry przedstawiciel gatunku. Na plus balans, orzeźwienie i świeżość. Na minus delikatna wodnistość i zbyt mała intensywność. Nie ma tutaj jakiejś eksplozji chmielu. Jest dosyć wytrawne, na finiszu goryczka jest zdecydowana. Polecam wszystkim, którzy szukają po prostu orzeźwiającego Pale Ale na szyszkach z USA. Z pewnością warto spróbować. Nie zawiedziecie się. Spodziewałem się może troszkę więcej, ale nie można mieć wszystkiego. To by było na tyle. Jeśli gdzieś widzicie to bierzcie. Pozdrawiam, Michał.

Ocena (1-12)
Wpasowanie się w styl- 9
Intensywność- 8
Wygląd (Piana, kolor, ew. osad)- 8
Ogólne wrażenia- 8+

czwartek, 26 czerwca 2014

3w1- Unholy Monk, Summer Wine Brewery

Witam. Dzisiaj kolejne piwo z angielskiego browaru rzemieślniczego- Summer Wine. Gościło na blogu już dwukrotnie, ale miałem okazję spróbować więcej piw, których po prostu nie opisałem na blogu, bo było to wcześniej. Teraz pora na najciekawsze piwo od nich, tak myślę. Jest to Black IPA z belgijskim drożdżami. Brzmi ciekawie. Jeżeli udało im się dobrze to połączyć to będzie sukces. Sprawdźmy.

Piwo kupiono w Strefie Piwa (Kraków ul Krowoderska) za około 10zł/330ml.

Podstawowe informacje:
Styl- Black IPA (belgian yeast)
Alkohol- 6%
Słody- Brak informacji
Chmiele- Citra, Chinook
IBU- 80

Piana- Wysoka, jasno-beżowa. Lekko oblepia szkło i dosyć długo nam towarzyszy.
Kolor- Ciemny brąz/czerń

Szkło- Firmowe (Summer Wine Brewery)

Etykieta bardzo mi się podoba. Mroczne klimaty do mnie przemawiają i pasują do ciemnych piw. Z drugiej strony mamy podstawowe informacje oraz trochę szczegółów, brakło tylko słodów.

Zapach- Dużo akcentów cytrusowych (pomarańcze, grejpfruty) oraz mango. Dzięki użyciu chmielu Chinook mamy także bardzo sporo nut sosnowych, żywicznych. Następnie dostrzegamy słody w postaci chlebowości oraz palonych aromatów przeplatających się z czekoladą. Po dłuższej chwili możemy cieszyć się zapachem, który piwo zyskało dzięki belgijskim drożdżom, chodzi o pewnego rodzaju przyprawowość, słodki i dosyć ciężki akcent. Całość dobrze się komponuje. Jest Black, jest Belgian no i jest mocno nachmielona amerykańskimi szyszkami IPA.

Smak- Pierwsze odczucie to spora słodycz w połączeniu z delikatną kwaskowatością, która zwiększa pijalność, bo wnosi lekkie orzeźwienie. Jest istny powiew chmieli w postaci grejpfruta, pomarańczy oraz nut żywicznych. Finisz przeradza się w bardziej wytrawny, palony, czekoladowy i lekko kawowy. Jest też goryczka, ale nie wiem gdzie oni mają tutaj 80 IBU, gdzieś zatonęło. Dostrzegamy akcenty ziemiste, mineralne. Po dłuższym czasie drożdże pokazują na co je stać. Wychodzą na pierwszy plan i cieszą swym przyprawowym, słodkawym posmakiem. Piwo jest gładkie i bardzo pijalne. Minimalne brakuje mu charakteru. Finisz jest dosyć płytki.

Podsumowanie- Na minus słaba goryczka i trochę kiepskie odczucie w ustach. Na plus świetny aromat oraz balans. Spokojnie wyłapujemy tutaj palone słody, chmiele z USA oraz drożdże belgijskie. Piwo mi smakowało, ale nie powaliło pełnią. Dobrze łączy w sobie cechy ciemnego piwa oraz orzeźwiające nuty chmieli z Ameryki, a wszystko to uzupełnia belgijski akcent. Jest naprawdę ciekawie i zdecydowanie polecam. Pijcie w dość wysokiej temperaturze, bo wtedy ujawniają się wszystkie ciekawostki.

Ocena (1-12)
Wpasowanie się w styl- 10
Intensywność- 9
Wygląd (Piana, kolor, ew. osad)- 10
Ogólne wrażenia- 8


środa, 25 czerwca 2014

Wędzone cytrusy- Rhino, Widawa

Dzisiaj degustacja kolejnego piwa uwarzonego w browarze Widawa w kolaboracji z Tomaszem Kopyrą. W ich piwach podoba mi się to, że lubią „bawić się” stylami (odchodzić od kanonów) oraz porządne chmielenie co niektórych wyrobów. Tym razem biorę na tapetę Rhino (cała seria ich piw ma nazwy od zwierząt, no, może poza misiem) – Smoked American Pale Ale. Powiem szczerze, że będzie to chyba (przynamniej nie pamiętam, żebym takie coś wcześniej próbował) mój pierwszy kontakt z wędzoną APĄ. Zapraszam na recenzję, sprawdźmy, jak wyszło połączenie chmielowej świeżości lekkiego Ale z nutami wędzonymi.

Piwo zakupiono w: Skład Piwa i Alkoholi, Kraków ul. Czarnowiejska w cenie ok. 8zł za butelkę 0,33l (bezzwrotną).

Podstawowe informacje o piwie (z etykiety):
Styl: Smoked American Pale Ale
Ekstrakt: 11,6°
Alkohol: 4,5% obj.
Słody: wędzony, pale ale, pszeniczny
Chmiele: wiadomo tylko, że „mieszanka odmian amerykańskich”
Drożdże: US-05
IBU: brak danych

Szkło – pokal Kopyra&Widawa

Etykieta: Utrzymana w stylu „wojskowym” (kolor takiego pustynnego moro). Z przodu wizerunek tytułowego nosorożca, nazwa browaru oraz styl i nazwa piwa. Z boku znajdziemy dokładne informacje o składzie (poza chmielami) oraz zawartość ekstraktu i alkoholu. Jest tam także kontakt do browaru i data ważności. Kapsel czarny, czysty.

Piana: Średniowysoka, o kremowej i drobnopęcherzykowej konsystencji. Tafla w miarę równa, burzą ją pojedyncze, większe pęcherze. Opada stosunkowo szybko, ale pozostawia niski kożuch. Kolor to lekko złamany biały. Niezły lacing.

Barwa: Jasny bursztyn. Piwo jest lekko mętne i widać wyraźne drobinki osadu.

Zapach: Z butelki uderzenie amerykańskich chmieli (są cytrusy w postaci wytrawnego grejpfruta, żywiczność w postaci pędów sosny oraz lekka ziołowość), wędzonki jak na razie brak. Po przelaniu do szkła aromat w zasadzie się nie zmienia, jest tylko trochę słabszy. Gdzieś w oddali wyczuwalna lekka zbożowość (w postaci skórki jasnego chleba i takiego charakterystycznego aromatu słodu pale – mi to przypomina wytrawne ciasto z pełnoziarnistej mąki), nuty estrowe (słodkawe owoce) oraz bardzo, ale to bardzo delikatne nuty wędzone (woda z niezbyt doprawionej szynki i lekkie akcenty dymne).

Smak: No tutaj w końcu czuć, że użyto wędzonego słodu. Na pierwszym planie cytrusowa chmielowość łączy się z „szynkowymi” i dymnymi nutami wędzonki. Dalej jest lekka zbożowość w postaci jasnego chleba, która, razem z wędzonką tworzy efekt „kanapki z szynką” - taką szynką delikatną, niedoprawioną. Balans chmiele-słody bardzo dobry, piwo jest lekko wodniste, ale przez to bardzo mocno pijalne (dokładając do tego dość niskie nasycenie). Finisz to ponownie lekka szynka oraz minimalna (niestety, chciałbym, żeby była większa – wtedy byłoby już super) goryczka, a także momentami znacząca kwasowość.

Podsumowanie: Kolaboranci Tomek Kopyra i Wojtek Frączyk miewali już wyroby o różnej jakości (recenzje niektórych są na blogu – zapraszam) – ten należy zdecydowanie do tych lepszych. Połączenie świeżości amerykańskich chmieli z wędzonką dało piwo lekkie, orzeźwiające, bardzo pijalne i idealne na upalne dni. Nie żałuję spróbowania tej mieszanki styli. Jakichś poważnych uchybień brak -  do wad zaliczyłbym właściwy brak goryczki, jedynie muśnięcie wędzonki w aromacie (po powąchaniu piwa nie wiem, czy zorientowałbym się, że użyto wędzonego słodu, gdybym tego nie wiedział) oraz ten brzydki osad pływający w szkle (w każdym ich jasnym piwie jest on widoczny). Pomimo tego, Rhino zasłużył na wysoką ocenę 7,5/10.
Pozdrawiam, Łukasz.

Not So Dry- Liberty Stout, Widawa

Witam. Dawno nie gościła u nas Widawa więc dzisiaj pojawi się dwukrotnie (w tym raz w kooperacji z Kopyrą) Ja oceniam American Dry Stout'a. Lubię ten gatunek i mam spore oczekiwania. Piwo dostępne jak na razie tylko w jednym sklepie na terenie Krakowa także można uznać za dosyć rzadko spotykane. Doświadczenia z tym browarem mam różne. Wiele pozytywnych, ale także wiele znacznie mniej obiecujących. Zobaczmy jak będzie tym razem.

Piwo kupiono w Skład Piwa i Alkoholi (Kraków, ul. Czarnowiejska 91) za około 8zł/330ml.

Podstawowe informacje:
Styl- American Dry Stout
Alkohol- 5%
Ekstrakt- 12,5%
Słody- Wymieniony tylko jęczmienny
Chmiele- Mosaic, Amarillo

Piana- Średniej wysokości, beżowa. Lekko oblepia szkło.
Kolor- Ciemny brunatny

Szkło- Teku

Etykieta dosyć prosta i nie ma nad czym się pochylać. Na odwrocie znajdziemy podstawowe informacje, szczegółów trzeba szukać w internecie.

Zapach- Dużo nut pochodzących od chmielu, to znaczy cytrusy (głównie grejprut) oraz sporo akcentów sosnowych, ziołowych. Za chwile do akcji wkracza bardziej słodowa strona mocy w postaci gorzkiej czekolady oraz kawy. Aromat dobrze się komponuje. Jest intensywny i świeży. Czegoś takiego można spodziewać się po tym gatunku. Widać, że nie pożałowali chmielu, ale cechy Stout'a też zostały dobrze wyeksponowane.

Smak- Mamy sporo sosnowo-grejpfrutowych nut, które są nieźle kontrowane przez czekoladę i kawę. Piwo jest dość wytrawne, ale moim zdaniem trochę mu brakuje do dobrego Dry Stout. Przede wszystkim jest też niestety nieco wodniste. Można to usprawiedliwić niskim ekstraktem, ale też nie do końca, bo po prostu smaki nie są wyraziste, szybko się rozchodzą i tworzą dosyć ubogi finisz. Goryczka pojawia się dopiero po chwili i nie jest bardzo intensywna. Piwo jest lekko kwaskowate pod koniec degustacji. Ogólnie mi smakowało, ale było jednak trochę zbyt lekkie. Brakło charakteru. Mówię oczywiście o smaku, bo aromat jak najbardziej w porządku. Finisz tak jak mówiłem jest mało wyraźny, palony i żywiczny z goryczką. Pojawiała się też lekka słodycz.

Podsumowanie- Kruk (Kopyra & Widawa), czyli Simcoe Dry Stout wypadł znacznie lepiej. Dobrze go pamiętam. Nie było tam mowy o żadnej słodyczy ani wodnistości, mimo że też było lekkie. Powalało chmielami i palonością oraz bardzo silną goryczką. To według mnie jest taką słabszą wersją tamtego piwa. Czegoś zdecydowanie mu brakuje. Zawiera wszystkie cechy, które mogłyby go predestynować do bycia dobrym Dry Stout'em, ale podczas degustacji jakoś nie dają z siebie wszystkiego i nie ma efektu jakiego się spodziewałem. Polecam spróbować bo nie jest źle. Sami się przekonacie. Może komuś przypadnie do gustu taka bardzo bardzo lekka wersja. Piłem go i w niższej i w wysokiej temperaturze, ale mimo tego nic się nie zmieniło.

Ocena (1-12)
Wpasowanie się w styl- 7
Intensywność- 7
Wygląd (Piana, kolor, ew. osad)- 9
Ogólne wrażenia- 7+

wtorek, 24 czerwca 2014

Kolejne dziwactwo- Mexas Ranger, Mikkeller

Witam wszystkich. Plan na dzisiaj to kolejne bardzo nietypowe piwo z browaru Mikkeller- Mexas Ranger. RateBeer podaje jakieś dziwne informacje dotyczące stylu, ale jest to po prostu wariacja na temat Stout'a, warzona z dodatkiem przypraw, mleka orzechowego, kokosa, chili, czarnej fasoli oraz liści awokado. Brzmi zaskakująco? Z pewnością. Oczekuję czegoś bardzo egzotycznego i pozytywnie zaskakującego. Stout to mój ulubiony gatunek więc jestem ciekaw co te wszystkie dodatki wniosły do profilu tego piwa (czy coś w ogóle) Przejdźmy do rzeczy.

Piwo kupiono w Doran Alkohole Regionalne (Kraków, ul Józefa 6) za około 15zł/330ml.

Podstawowe informacje:
Styl- Stout? (Wg RateBeer: Spice/herb/vegetable beer)
Alkohol- 6,6%
Słody- Maris Otter Pale, Smoked, Chocolate, Cara-Crystal, Brown
Chmiele- Tomahawk, Centennial, Saaz 
Dodatki: Przyprawy, mleko orzechowe, kokos, chili, czarna fasola, liście awokado.

Piana- Świetna, bardzo wysoka o brunatnej barwie. Oblepia szkło i długo się utrzymuje. Jest kremowa i zwarta. Prezentuje się wręcz idealnie.
Kolor- Czerń/głęboki brąz

Szkło- Teku

Etykieta w klasycznym stylu tego browaru. Jest bardzo kolorowo i dziwnie. Na kontretykiecie znajdziemy wszystkie informacje, które wypisałem powyżej. 

Zapach- Bardzo dużo czekolady mlecznej, paloności oraz kawy. Pojawia się także kokos, suszone owoce oraz likierowość. Po chwili towarzyszy nam delikatna wędzonka oraz ziemisto-przyprawowy akcent. Po dłuższym czasie na pierwszy plan wchodzi aromat, który przypomina gotowane warzywa, ale w wypadku tego piwa chyba tak miało być. Nie jest to zbytnio nieprzyjemne, dopiero po czasie zaczyna trochę drażnić. Ogólnie zapach nie jest jakiś ogromnie dziwaczny. Każdy od razu pozna, że to mocno palony Stout.
Nuty cytrusowe są bardzo oddalone, gdzieś na drugim planie.

Smak- Na początku mocna słodycz oparta na czekoladzie mlecznej, delikatnej kawie, wędzonce i paloności. Po chwili zamienia się to w bardziej wytrawny, palono-czekoladowy profil z dobrą goryczką i taki też jest finisz. Warzywa są znacznie mniej wyczuwalne niż w aromacie. Jest także lekka ziołowość, orzechy. Piwo ma kleistą strukturę. Alkohol jest całkiem niewyczuwalny. Pełnia raczej dość wysoka, chociaż po Stout'ach można się spodziewać wyższej. Pod koniec degustacji pojawia się bardzo przyjemny, ostry akcent. Papryczki chili spełniły swoje zadanie w jakimś stopniu.

Podsumowanie- Patrząc na dodatki spodziewałem się dziwniejszego piwa. Gdyby nie te warzywa to nie byłoby w nim wiele jakiejś abstrakcji. Z początku jest słodkie, by po chwili przerodzić się w goryczkowe, palone. Smakowało mi, ale te warzywa w aromacie przeszkadzają na dłuższą metę. Pijalność jest raczej wysoka, chociaż piwo mocno kleiste. Pięknie się prezentuje w Teku, to także na duży plus. Spokojnie możecie próbować, całkiem udany Stout. Wiadomo, że jest trochę dziwaczny, ale bez przesady. Spodziewałem się więcej orzecha i cytrusów. Balans trzeba pochwalić, goryczka przełamuje słodycz. Wysycenie przyjemne. To by było na tyle jeśli chodzi o to piwo. Oceny "wpasowanie się w styl" nie wystawiam, bo ciężko to sklasyfikować. Pozdrawiam, Michał.

Intensywność- 10
Wygląd (Piana, kolor, ew. osad)- 12
Ogólne wrażenia- 9

poniedziałek, 23 czerwca 2014

Brown Ale na sterydach- Hazelnut Brown Nectar, Rogue Ales

Witam. Dzisiaj mam przyjemność ocenić dla Was piwo w stylu Brown Ale z amerykańskiego browaru Rogue. Jest o tyle "oszukane", że dodano do niego ekstrakt orzechowy więc powstrzymam się od oceny czy to piwo wpasowało się w styl czy nie, bo to nie jest zwykły Brown Ale, tylko trochę ulepszony. Piłem od nich kilka piw i raczej dobrze wspominam. Ten wyrób jest w czołówce na RateBeer. Zobaczymy czy rzeczywiście warto go spróbować. Przejdźmy do sedna.

Piwo kupiono w Alkohole Regionalne (Kraków, Miodowa 28a) za cenę 14zł/355ml.

Podstawowe informacje:
Styl- Brown Ale
Alkohol- 6%
Słody- Great Western 2-row Pale, Munich, Hugh Baird Brown, Crystal 80 and Crystal 135, Carastan, and Beeston Pale Chocolate
Chmiele- Perle, Saaz
Dodatek naturalnego ekstraktu orzechowego

Piana- Wysoka, jasno-beżowa. Lekko oblepia szło i dość długo nam towarzyszy.
Kolor- Piękna, rubinowa barwa, piwo jest klarowne.

Szkło- Teku


Etykieta w dosyć często spotykanym stylu jeżeli chodzi o ten browar. Nie mamy podanych żadnych szczegółów. Znajdziemy tylko podstawowe informacje. Ogólnie dobrze się prezentuje, dosyć "amerykańsko".

Zapach- Mocno słodowy, słodki zapach. Łączy w sobie aromaty orzecha, czekolady, lekkiej kawy. Są także nuty przypominające ciasto czekoladowe czy też orzechowe. Mamy toffee, chlebowość oraz akcenty prażone. Dostrzegamy również śliwki, korzenno-ziołowy zapach pochodzący od odmian chmieli, których użyto. Ogólnie na pierwszym planie jest oczywiście orzech, a towarzyszy mu czekolada oraz inne wspomniane wyżej słodowe akcenty. Przypomina trochę koźlaka. Ekstrakt jak najbardziej wzbogaca ten profil. Czy to dobrze? Ciężko powiedzieć. Osobiście nie jestem fanem ulepszania piw takimi rzeczami.

Smak- Na początku uderza w nas fala akcentów karmelowych, skórki od chleba oraz ciastek. Potem do akcji wkracza mleczna czekolada, wyraźne orzechy i delikatna kawa, paloność. To razem daje efekt jakbyśmy jedli jakieś ciastko orzechowo-czekoladowe. Piwo jest słodkie, o goryczce możecie tutaj pomarzyć. Na drugim planie można dostrzec nuty prażone, miodowe. Finisz także jest słodki, lekko kwaskowaty i przy tym mocno orzechowy, lekko ziołowy. Piwo jest bardzo oryginalne w smaku. Jeżeli chodzi o strukturę to jest gładkie, dość kremowe. Pijalność jednak nie jest zbyt wysoka. Pod koniec zaczyna nawet trochę męczyć ponieważ nie ma większego (poza minimalną kwaskowatością) przełamania tej słodyczy. 

Podsumowanie- Efekt został osiągnięty. Powstało coś bardzo dobrego. Piwo przeznaczone jedynie dla osób, które lubią wysoki poziom słodyczy, zero goryczki. Smak jest nietypowy, ale tylko dlatego, że właśnie podrasowano go tym ekstraktem orzechowym. Nie będę się zagłębiał w temat czy to dobrze, czy źle, ale od oceny się powstrzymam. Jedynie mogę polecić bo jest świetne i warte spróbowania. Możecie mi wierzyć, że czegoś takiego zapewne nie piliście. Przypomina smakiem i aromatem jakiś słodki deser. To by było na tyle jeśli chodzi o Hazelnut Brown Nectar. Nektar to rzeczywiście dobra nazwa. Jak gdzieś zobaczycie i macie ochotę na coś słodkiego to bierzcie w ciemno. Pozdrawiam, Michał. 

niedziela, 22 czerwca 2014

Cherry Coke- Black Jacques, BrewDog

Witam. Dzisiaj bardzo ciekawe piwo z szkockiego browaru- BrewDog. Od dawna zachwycają nas świetnymi propozycjami. Cechuje ich bezkompromisowość i różnorodność. Nie boją się eksperymentów. W ich piwach nigdy nie znajdziemy wad, mogą nam jedynie nie podejść interpretacje. Black Jacques, czyli Black Saison z płatkami owsianymi i pszenicą, dodatkowo leżakowany w beczkach po czerwonych winie przez 9 miesięcy to z pewnością piwo specjalne i unikatowe. Gdy tylko pojawiło się w Krakowie to nie wahałem się ani chwili. Zobaczmy co wyszło z tego mocno eksperymentalnego trunku.

Piwo kupiono w Świecie Piwa (Kraków ul Karmelicka) za cenę 44zł/330ml.

Podstawowe informacje:
Styl- Black Saison (RateBeer podaje Belgian Strong Ale)
Alkohol- 11,1%
Słody- Extra Pale, Cara Crystal, Carafa
Chmiele- Bravo Mt Hood (Profil podoby do Hallertau)
IBU- 45
Dodatek płatków owsianych i pszenicy
Leżakowane w beczkach po czerwonym winie przez 9 miesięcy.

Piana- Niska, brązowa. Lekko oblepia szkło i szybko opada.
Kolor- Czerń/Ciemny brąz, czerwone akcenty

Szkło- Teku BrewDog

Etykieta odrębna od klasycznego designu BrewDoga. Bardzo mi się podoba. Ciekawa kolorystyka. Mamy także dosyć długi i barwny opis piwa. Brak szczegółów dotyczących składu. Trzeba szukać na ich stronie internetowej.

Zapach- Sporo dębu, wanilii, kokosa oraz cierpkich nut winnych. Leżakowanie zdecydowanie dużo tutaj wniosło. Dobrze wyczuwalne także słodkie akcenty w postaci toffee, czekolady oraz śliwek i rodzynek. Po chwili dostrzegamy także kawę. Drożdże zaznaczają swoją obecność w postaci charakterystycznego aromatu. Pojawia się delikatna paloność. Wszystko tworzy kompozycję, która momentami przypomina coca-colę. Po dłuższym czasie alkohol staje się obecny, ale jest to przyjemny zapach, nie drażni. Bardzo bogaty i wyrazisty aromat, pełen wielu ciekawych cech. Rzeczywiście można powiedzieć, że to Black Saison.

Smak- Słodko-kwaśny posmak, który zdecydowanie przypomina mi napój Cherry Coke. Jeżeli ktoś miał okazję pić to będzie wiedział o co chodzi. Jest także sporo winnych, owocowych (cierpkich) nut. Dębowo-waniliowe akcenty świetnie współgrają z resztą. Jest dosyć słodka czekolada oraz rozgrzewający alkohol w połączeniu z przyprawowością. Po chwili dostrzegamy typowo bananowe nuty, ale są one raczej na drugim planie. Na finiszu ujawnia się goryczka (niezbyt mocna) i paloność. Posmak pochodzący z leżakowania w beczkach towarzyszy nam przez cały czas. Piwo jest słodko-kwaśne z goryczką na finiszu. Bardzo gładkie, oleiste, pełne, ale i wysoce pijalne jak na 11,1%. Alkohol w smaku niewyczuwalny, jedynie lekko rozgrzewa.

Podsumowanie- Bardzo nietypowe piwo, dość "orientalne" Kwaskowatość jest bardzo przyjemna, nieźle balansuje wysoki stopień słodyczy (odrobinę zbyt wysoki). Goryczki spodziewajcie się dopiero po chwili. Propozycja dla wprawionych graczy, którzy szukają nowych inspiracji i czerpią radość z odkrywania przedziwnych piw. Black Jacques to zdecydowanie hybryda, całkiem udana. Spokojnie wyłapiemy tutaj cechy Saisona oraz to, co cechuje ciemne piwa więc Black Saison to trafiona nazwa. Mimo wysokiej zawartości alkoholu pije się bardzo lekko i przyjemnie. Nie ma tutaj mowy o zmęczeniu. Ciężko dokładnie opisać to co się dzieje podczas degustacji, bo jest to bardzo nietypowe. Rzadko mamy do czynienia z tak "innymi" trunkami. Wielkie uznanie dla BrewDog'a za stworzenie czegoś bardzo oryginalnego i przy tym po prostu smacznego. Leżakowanie go w czerwonym winie chyba się opłaciło. Nadało to sporo aromatów opisanych powyżej. Ja ze swojej strony polecam. Zobaczcie sami czy Wam podejdzie. Oczywiście nie schładzamy go w ogóle. Pozdrawiam, Michał

Ocena (1-12)
Wpasowanie się w styl- 11
Intensywność- 10
Wygląd (Piana, kolor, ew. osad)- 8
Ogólne wrażenia- 10+

sobota, 21 czerwca 2014

Craft z Londynu- Old Ford Export Stout, Redchurch Brewery.

Witam. Dzisiaj postanowiłem ocenić dla Was Old Ford Export Stout z małego browaru rzemieślniczego znajdującego się w Londynie. Jest to gatunek Foreign Stout, czyli coś pomiędzy zwyczajnym a imperialnym przedstawicielem tego stylu. Mieści się w przedziale 6-8%. Piłem od nich już IPA, APA oraz Stout. Wszystkie trzy były bardzo dobre. Browar w większości zbiera same pozytywne opinie i życzę im wszystkiego najlepszego. To piwo jest dosyć limitowanym i ciężko dostępnym trunkiem, tak twierdza na swojej stronie internetowej. Przejdźmy do recenzji.

Piwo kupiono w Strefie Piwa (Kraków ul Krowoderska) za cenę około 15zł/330ml (jeżeli dobrze pamiętam)

Podstawowe informacje:
Styl- Foreign Stout
Alkohol- 7,5%
IBU- 77
Więcej informacji nie posiadamy.

Piana- Bardzo wysoka, beżowa. Oblepia szkło i długo się utrzymuje. Po chwili tworzą się większe pęcherze, które widać na zdjęciu.
Kolor- Czerń/ciemny brąz, jest minimalny osad.

Szkło- Teku Doctor Brew

Etykieta w klasycznym stylu tego browaru. Prostota i elegancja. Bardzo mi się takie coś podoba. Pasuje to do klimatu małego, rzemieślniczego browaru z wysp. Mamy tylko podstawowe informacje.

Zapach- Bardzo dużo czekolady oraz owoców typu jagody, suszone śliwki. Aromat jest także intensywnie palony, kawowy ze śladami melasy i anyżu oraz ciemnego chleba. Momentami słodkie nuty przypominają ciastka czekoladowe. Po chwili lekko przełamują to świeże nuty cytrusów i żywicy co oznacza, że amerykański chmiel na pewno jest tutaj obecny. Ogólnie zapach słodki, najlepiej dostrzegalna jest czekolada. Szyszki z USA nie zdominowały aromatu i za to plus.

Smak- Początek mocno słodki, czekoladowo-owocowy (śliwki, jeżyny). Są też przyjemne, niezbyt nachalne nuty kawowe. Dobrze wyczuwalne ale nie przytłaczają profilu piwa. Cytrusy i żywiczność dają o sobie znać bardziej z każdym kolejnym łykiem ale i tak nie przejmują steru. Finisz znacznie bardziej wytrawny, palony, goryczkowy, również mocno owocowy. Wyraźniejsza goryczka (godna tego IBU) ujawnia się dopiero pod koniec degustacji. Piwo jest zdecydowanie słodkie, minimalnie kwaskowate. Jeżeli chodzi o strukturę to cechuje je gładkość, oleistość. Pijalność jest wysoka, mimo tych 7,5%. Alkohol świetnie ukryty. Balans jest ciekawy chociaż idzie bardziej w kierunku paloności i czekolady niż chmieli amerykańskich i to mi się podoba.

Podsumowanie- Bardzo ciekawa propozycja z browaru Redchurch. Czwarte już piwo, które mogę śmiało polecić i pochwalić. Spodziewałem się może nieco wyższej goryczki i mniejszej słodyczy ale taka interpretacja też mi się podoba. Jestem miłośnikiem tego gatunku i zawsze mam spore oczekiwania. Old Ford im sprostał. Piło mi się z przyjemnością. W ogóle nie męczy, niezbyt wysokie wysycenie oraz przełamanie świeżymi chmielami z USA sprawiły, że pijalność znacznie wzrosła. Miałem nawet ochotę na jeszcze jedną buteleczkę. Polecam tym, którzy wolą słodsze wersje Stout'ów, ale z dobrą goryczką na finiszu. Noty będą wysokie bo to po prostu bardzo dobre piwo. Jak tylko gdzieś widzicie to bierzcie, bo ponoć jest to dość limitowany wyrób. Pozdrawiam, Michał.

Ocena (1-12)
Wpasowanie się w styl- 10
Intensywność- 9
Wygląd (Piana, kolor, ew. osad)- 11
Ogólne wrażenia- 10

Jak zawsze dobra forma?- Porter, Nøgne

Dzisiaj zapraszam na recenzję kolejnego piwa otrzymanego w piwnej paczce, która przyszła z norweskiego Nogne. Jest to ich interpretacja klasycznego porteru. Warto dodać, że wyrób ten zdobył srebrny medal na World Beer Cup 2008 w kategorii Robust Porter. Portery to jeden z moich ulubionych piwnych styli, z niecierpliwością więc czekam na otwarcie butelki. Nogne nigdy nas nie zawiodło, więc o jakość jestem raczej spokojny. Zapraszam do lektury!

Piwo zakupiono w: Otrzymano w prezencie od Nogne. Kosztuje ok. 20zł za butelkę 0,5l (bezzwrotną).

Podstawowe informacje o piwie (z etykiety):
Styl: Porter
Ekstrakt: 16,5o
Alkohol: 7% obj.
Słody: Brak danych
Chmiele: Brak danych
Drożdże: Brak danych
IBU: 29

Szkło – Teku

Etykieta: Klasyczna dla piw z browaru Nogne. Czarna z fioletowymi elementami. Z przodu logo browaru oraz nazwa piwa, z boku przybliżony skład, informacje na temat trunku, a także opis piwa wraz z informacją o uzyskanej nagrodzie w języku norweskim i angielskim. Jest też data ważności i podpis głównego piwowara Nogne – Kjetila Jikiun’a. Kapsel czarny, firmowy.

Piana: Średnio wysoka, drobnopęcherzykowa o kremowej konsystencji. Szybko opada, pozostawia niski kożuch. Tafla nierówna. Kolor beżowy. Średni  lacing.

Barwa: Czarna, piwo jest nieprzeniknione.

Zapach: Z butelki wyraźny aromat śliwek i leśnych owoców, a także pumpernikla. Po przelaniu do szkła dominacja nut czekoladowo-kawowych, przeplatających się z akcentami zbożowymi (ciemny pełnoziarnisty chleb, pumpernikiel). Obecne również nuty orzechowe, lekkie przyprawowe oraz suszonych owoców (głównie śliwki). Jest też wyraźna paloność i gdzieniegdzie delikatne estrowe nuty słodkich owoców.

Smak: Na pierwszym planie deserowa czekolada i nuta palona. Dalej akcenty słodkich owoców (śliwki) oraz zbożowe (słodkawe ciasta pełnoziarniste). Jest też charakterystyczna dla porterów kwasowość, która fajnie współgra z nadającą wrażenie trunku słodowego pełnią słodową. Dobrze zbudowane piwo (momentami wydające się słodkie) z delikatną chmielową świeżością tworzącą finisz – lekką goryczkę (taką „czekoladowo-żywiczną”). Nasycenie średnie w kierunku niskiego – pijalność wysoka. Alkohol w aromacie i smaku niewyczuwalny.

Podsumowanie: Klasyczna (idealnie wpasowująca się w styl) interpretacja portera. Nogne nie zawodzi i kolejny raz nie zawiodło. Mamy piwo mocno czekoladowe z akcentami ciemnych owoców, w którym pełnia słodowa jest dobrze równoważona przez kwasowość dającą poczucie świeżości. Jest też lekka goryczka, która pozwala na odskocznię od nut czekoladowo-kawowo-orzechowych. Solidne piwo bez wad, jednak brak mu efektu „wciskania w fotel”. Najbardziej adekwatna ocena to 8/10.
Pozdrawiam, Łukasz.

piątek, 20 czerwca 2014

Heroiczna walka- Prometeusz, browar Olimp

Witam. Postanowiłem szybko ocenić nową warkę Prometeusza (Polish India Pale Ale), ponieważ wczoraj dostałem ją w prezencie od samych chłopaków z browaru Olimp. Nie ma etykiety bo jeszcze oficjalnie nie trafiła do sklepów. Jest to klasyczna wersja. W przeszłości piliśmy edycję Wet Hopping. Trochę się już narobiło przedstawicieli tego gatunku i mam nadzieję, że ta propozycja wskoczy na wysoką pozycję. Po ostatnim Zeusie i odważnym Russian Imperial Stout jestem pełen pozytywnych emocji. Sprawdźmy czy chłopaki nadal idą w górę.

Podstawowe informacje:
Styl- Polish India Pale Ale
Alkohol- 5,5%
Ekstrakt- 14,1%
Słody- Pale Ale, Bursztynowy, Karmelowy
Chmiele- Sybilla, Junga, Lubelski, Marynka
IBU- 55
Zalecana temperatura- 12 stopni Celsjusza.

Piana- Dosyć obfita, kremowa o jasnej barwie. Oblepia szkło.
Kolor- Złoty, piwo idealnie klarowne.

Szkło- Shaker Olimp

Etykiety oczywiście nie ma ale na stronie internetowej browaru można sobie zobaczyć jak wygląda.

Zapach- Mocna, słodowa podbudowa. Dobrze wyczuwalne akcenty chlebowe, karmelowe oraz nuty płatków zbożowych. Pojawia się kontra ze strony chmielu. Mamy lekko sosnowy aromat z słodkimi nutami przypominającymi dojrzałe owoce typu truskawki ale to jest zdecydowanie dalszy plan. Diacetyl obecny w małym stopniu. Ogólnie aromat raczej idzie w kierunku słodkiego ale nieźle orzeźwia.

Smak- Tutaj także słodowość jest intensywna. Jest karmel i typowa chlebowość. Po chwili ziołowa, orzeźwiająca goryczka wkracza do gry. Jest bardzo zdecydowana. Można by nawet powiedzieć, że wydaje się być wyższa niż 55 IBU. Finisz to dobre połączenie goryczki oraz słodów. Posmak przypomina czeskiego pilsa. Diacetyl tak samo jak w aromacie, jest lekki. Balans na pewno na plus. Mamy solidny profil słodowy ale goryczka także jest bardzo dobrze dostrzegalna. Brakuje trochę aromatycznych cech ale tak to jest z polskimi odmianami. Wnoszą goryczkę a nie jakieś piękne nuty zapachowe. Prometeusz jest wysoce pijalny, szybko znika ze szklanki.

Podsumowanie- Z tego stylu chyba ciężko jest wyciągnąć coś ciekawszego. Na plus dobry balans, pijalność, goryczka oraz wygląd w szklance a na minus diacetyl. Momentami ta Polish IPA przypomina właśnie czeskiego Pilsa i za to muszę obniżyć w sekcji "Wpasowanie się w styl". Ogólnie jest proste i dobre, lepiej chyba nie można go skomentować. Goryczka mi bardzo pasowała, pełnia słodowa także. Zdecydowanie warto spróbować. Jest znacznie lepszą propozycją niż na przykład ten sam gatunek z Kormorana. Niedługo pewnie trafi do sklepów. Nie będziecie zawiedzeni. Fajerwerków nie ma ale myślę, że trzeba spróbować. Pozdrawiam serdecznie, Michał.

Ocena (1-12)
Wpasowanie się w styl- 7
Intensywność- 9
Wygląd (Piana, kolor, ew. osad)- 10
Ogólne wrażenia- 8

czwartek, 19 czerwca 2014

Dzień Lambic'a, część druga- Oude Kriek Cuvee Rene Grand Cru, Lindemans.

Dzisiaj postanowiliśmy zrobić dzień Lambików, a więc do wieczornego meczu otwieram lambika od Lindemans’a, na którego dosyć długo polowałem. W końcu udało się go znaleźć w jednym z krakowskich sklepów specjalistycznych. Jest to Oude Kriek Cuvee Rene Grand Cru – Kriek (czyli wiśniowy Lambic) w wersji takiej „vintage” – nie jest słodzony i z naturalnymi wiśniami. Skusiły mnie opinie jakoby był to kwach, tylko lekko przełamany wiśniowym aromatem, jednak nadal wytrawny („zwykły” Kriek Lindemansa jest dla mnie zbyt słodki, tak jak pozostałe owocowe lambiki) – można powiedzieć, że coś takiego wyobrażam sobie po owocowym Lambicu. Sprawdźmy, czy to piwo to to, na co czekałem. Zapraszam do lektury!

Piwo zakupiono w: Skład Piwa i Alkoholi, Kraków ul. Czarnowiejska w cenie 28,9 zł za butelkę 0,75l (bezzwrotną).

Podstawowe informacje o piwie (z etykiety):
Styl: Kriek (Fruit Lambic)
Ekstrakt: brak danych
Alkohol: 6,5% obj.
Słody: brak danych
Chmiele: brak danych
Drożdże: dzikie drożdże spontanicznej fermentacji
Dodatki: Wiśnie
IBU: brak danych

Szkło – firmowy kieliszek Lindemans

Etykieta: Bardzo ładna, taka właśnie „vintage”. Kolor czerwono-czarny z  żółtym ornamentem na przodzie. Z przodu różne wzorki i ornamenty oraz nazwa i styl piwa logo browaru, a także informacja o zawartości alkoholu i o tym, że jest to piwo spontanicznej fermentacji. Z tyłu informacje o piwie w kilku językach (m.in. o tym, że piwo cały czas „żyje” w butelce i że użyto dzikich wiśni) oraz numer butelki (04550) i data zabutelkowania (2012) – a więc ten Lambic leży już sobie ok. 2 lata. Kapsel i korek firmowe.

Piana: Niska i średniopęcherzykowa. Szybko opada, ale pozostawia minimalny kożuch przy obwodzie szkła. Kolor to taki biało-różowy. Lacing słaby.

Barwa: Ciemnorubinowa. Piwo jest lekko opalizujące.

Zapach: Zarówno z butelki jak i ze szkła całkowita dominacja „końskiej derki” – ten aromat trzeba poczuć, żeby było wiadomo o co chodzi – przypomina on świeżo wygarbowaną skórę, ser pleśniowy oraz taki aromat chińszczyzny (coś jak pędy bambusa, kiełki soi). Na dalszym planie pojawia się lekka trawiastość oraz nuta wiśniowa – bardziej coś, jak liście, czy pestki wiśni, niż owoce. Wyczuwalne też lekkie akcenty siarkowości.

Smak: Jest mocny kwas. Cechy charakterystyczne dla Geuze – dalej końska derka (skóra, ser pleśniowy, stary, przypsuty jasny chleb) do tego nuty cytrynowej zaprawy do herbaty, czy drinków. Wszystko przykrywane kwasem – bardzo przypomina 3 fonteinen Oude Geuze – jest tylko mniej „trawiasty” no i daje się gdzieś w oddali wyczuć nuty wiśniowe – w postaci czystego, kwaśnego soku z niedojrzałych jeszcze wiśni zebranych prosto z drzewa i niczym niesłodzonych. Słodyczy jakiejkolwiek brak – piwo bardzo wytrawne i momentami aż ściągająco kwaśne. Finisz to nuta skórki wiśni pozostająca na języku oraz oczywiście kwas, goryczki właściwie brak. Nasycenie średnie – pijalność też (ileż można się „zakwaszać”?).

Podsumowanie: Klasyczna interpretacja prawdziwego, kwaśnego Lambika. Z tym, że spodziewałem się znaczących nut wiśniowych, a dostałem tak naprawdę Geuze z wiśniami grającymi drugie skrzypce i zdominowanymi przez „końską derkę” i ściągający kwas. Słodyczy nie chciałem, nie spodziewałem się i jej nie ma – no ale spodziewałem się przełamania „kwacha” przez owoce – tego też nie dostałem. Pomimo tego jest to dobry Lambik – jednak bardziej należy go klasyfikować jako Geuze, niż Fruit Lambic. Ocena to 7/10.
Pozdrawiam, Łukasz.

Piwo nie dla każdego- SpontanKoppi, Mikkeller

Witam. Dzisiaj zmierzę się z bardzo ciekawym i unikatowym piwem z browaru Mikkeller- SpontanKoppi. Jest to Lambic z dodatkiem kawy. Owocowe wersje tego gatunku są popularne i często bardzo dobre, ale o kawowym usłyszałem pierwszy raz. Było warzona bodajże tylko jednokrotnie więc cieszę się, że udało mi się go dorwać. Styl sam w sobie jest nietypowy i bardzo charakterystyczny, doprawiony kawą może być prawdziwym dziwakiem. Sprawdźmy czy zapamiętam go na długo.

Piwo kupiono w Strefie Piwa (Kraków ul Krowoderska) za około 30zł/375ml.

Podstawowe informacje:
Styl- Lambic with coffee
Alkohol- 5,3%
Więcej informacji nie posiadamy.

Piana- Dosyć obfita, kremowa. Ma jasny kolor, lekko oblepia szkło i dosyć szybko znika.
Kolor- Pomarańcz, piwo jest lekko mętne

Szkło- Teku

Etykieta w stylu Mikkellera. Nie mamy na niej żadnych szczegółowych informacji. Ciekawie się prezentuje.  Butelka o dosyć rzadkiej pojemności- 375ml (Ten browar umieszcza w nich te bardziej limitowane produkty)

Zapach- Oczywiście sporo nut typowych dla Lambic'a. Można to określać na różny sposób. Najbliższe skojarzenia to ocet, cierpkie owoce, kiszonka, ser pleśniowy czy też skóra. Trzeba samemu spróbować żeby załapać o co chodzi. Dostrzegamy także ciekawy aromat młodego, białego wina. Jest ziołowość, trawiastość oraz nuty beczki dębowej. Po krótkiej chwili akcent kawowy staje się także intensywny. Aromat ogólnie ekstremalnie dziwny. Podejrzewam, że dla wielu osób okaże się wręcz odpychający. Trzeba to lubić. Już sam Lambic jest nietypowy, a te nuty kawowe sprawiają, że staje się prawdziwym odmieńcem.

Smak- Na początku kwaskowatość jest bardzo wyraźna, chociaż jeszcze nie ekstremalna. Mamy te wszystkie nuty, mianowicie niedojrzałe winogrona, ser pleśniowy, wszelkie kwaśne posmaki, przypomina to także ocet winny. Finisz dosyć wytrawny, pojawia się lekka goryczka. Kwaskowatość znika na rzecz kawy oraz czegoś, co przypomina prażone migdały, orzechy. To mi się zdecydowanie podoba. Piwo jest dosyć gładkie i ma zerowe wysycenie, ale mimo tego pijalność jest niska. Dlaczego? Podejrzewam, że za sprawą mocnego kwasu oraz posmaków, które mogą być uznane za męczące. Wymagająca propozycja, z pewnością nie dla każdego.

Podsumowanie- Widzę co chcieli tutaj osiągnąć. Rozumiem też wszelkie negatywne opinie bo jest to piwo naprawdę specyficzne. Czegoś takiego nie miałem jeszcze okazji próbować. Smakowało mi ale nic więcej. Pod koniec było trochę nudne. Spodziewałem się jeszcze większego kwasu więc trochę mnie zaskoczył ten niższy poziom. Polecam wszystkim ciekawskim. Niesamowity, unikalny profil smakowy. Na pewno nie na początek przygód z piwnym światem. Wydaje mi się, że ma więcej alkoholu niż podali ponieważ momentami czuć lekkie rozgrzewanie i tak jak mówiłem jest raczej mało pijalne. Zapamiętam to piwo na długo i pewnie kiedyś do niego wrócę. Istne dziwactwo i szaleństwo ze strony Mikkeller'a, brawo za pomysł i odwagę.

Ocena (1-12)
Wpasowanie się w styl- 9
Intensywność- 8
Wygląd (Piana, kolor, ew. osad)- 9
Ogólne wrażenia- 8+

środa, 18 czerwca 2014

Słynna seria- Beer Geek Bacon, Mikkeller

Witam. Dzisiaj postanowiłem skusić się na Beer Geek Bacon (Smoked Oatmeal Stout brewed with coffee) z duńskiego browaru Mikkeller. Do tej pory piłem dwa piwa z serii Beer Geek. Oba były świetne. Chociaż Vanilla Shake absolutnie mnie oczarowało i stawiam je wyżej niż Breakfast. Jestem raczej spokojny o Bacon. Z tego co można zauważyć te piwa są naprawdę jednymi z lepszych w swoich gatunkach. Tutaj ta wędzonka powinna wnieść wiele ciekawostek. Spodziewam się bogatego piwa. Sprawdźmy.

Piwo kupiono w Pod Wiaduktem Piwa Regionalne, Alkohole (Kraków, Nad Strugą 9) za około 17zł/500ml

Podstawowe informacje:
Styl- Smoked Oatmeal Stout (Na RateBeer kategoria Smoked)
Alkohol- 7,5%
Więcej informacji nie posiadamy.

Piana- Wysoka, ciemnobeżowa. Długo się utrzymuje i oblepia szkło.
Kolor- Czerń/ciemny brunatny

Szkło- Teku

Etykieta w klasycznym stylu dla Mikkellera i tej serii piw. Mamy bekon a poza tym sceneria mało się zmienia. Na kontretykiecie brak jakichkolwiek szczegółów.

Zapach- Bardzo dużo nut kawowych oraz czekoladowych. Wędzone akcenty są także dobrze widoczne. Można faktycznie skojarzyć je z bekonem czy też jakąś inną wędzonką. Jest też charakterystyczny, "skórzany" aromat. Dostrzegamy również sporo paloności. Po dłuższej chwili daje o sobie znać lekko owocowy zapach (śliwki) oraz nuty sosnowe, żywiczne w bardzo małym stopniu.

Smak- Jest fajna kwaskowatość i lekka słodycz. Ale po krótkiej chwili zamienia się to w wytrawny charakter. Towarzyszy nam wyśmienita czarna kawa, czekolada oraz palone posmaki. Goryczka dobrze wyczuwalna, wyrazista. Wędzonka oraz popiół także grają pierwszoplanową rolę. Finisz wytrawny, łączący w sobie wszystkie te cechy, pojawia się też cierpkość. Bardzo dobry balans słodyczy, kwaskowatości i goryczki. Ogólnie w piwie dominują nuty kawowe i palono-czekoladowe chociaż wędzonka też jest intensywna. Wiele zależy tutaj od temperatury. Beer Geek Bacon jest tak samo wysoce pijalny i gładki jak koledzy z tej serii, których próbowałem wcześniej. Nie dalibyście mu 7,5%.

Podsumowanie- Idealna propozycja dla miłośników dobrych Stout'ów. Oczywiście wędzonkę także trzeba lubić żeby odnaleźć się w tym piwie odnaleźć. Jest bardzo wyraziste, intensywne. Z każdym łykiem idzie w kierunku wytrawnego, tylko przez moment słodycz daje o sobie znać, szybko znika w gorzkiej, czarnej kawie i czekoladzie. Bardzo mi smakowało i szybko zniknęło ze szklanki. Polecam wszystkim, którzy są tego ciekawi i myślą, że może to być propozycja dla nich. Spodziewajcie się wytrawnego, goryczkowego Stout'a wzbogaconego wędzonymi akcentami. Jest to coś ciekawego i na pewno niezapomnianego, w pozytywny sposób :) Noty zasłużenie wysokie. Nie mamy tutaj wybitnego piwa ale z pewnością jest świetne. Pozdrawiam, Michał

Ocena (1-12)
Wpasowanie się w styl- 11
Intensywność- 11
Wygląd (Piana, kolor, ew. osad)- 10
Ogólne wrażenia- 10+

wtorek, 17 czerwca 2014

Ancient art of brewing- Porter, Anchor Brewery

Dzisiaj do meczu małe piwko z browaru, który rozlewa swoje wyroby do fajnych, pękatych buteleczek. Kiedyś już gościł u nas na blogu. Mowa o Anchor Brewing i ich interpretacji klasycznego Porteru. Do tej pory nas nie zawiedli, ale i nie sprawili, że zapamiętaliśmy jakieś ich piwo na bardzo długo. Porter to jeden z moich ulubionych styli, sprawdźmy, czy ten dzisiejszy spełni moje wyobrażenia o idealnym wpasowaniu w ten styl, czy może odejdzie szybko w zapomnienie. Zapraszam na recenzję!

Piwo zakupiono w: Strefa Piwa, Kraków ul. Krowoderska w cenie około 10 zł za butelkę 0,355l (bezzwrotną).

Podstawowe informacje o piwie (z etykiety):
Styl: Porter
Ekstrakt: brak danych
Alkohol: 5,6% obj.
Słody: brak danych
Chmiele: brak danych
Drożdże: brak danych
IBU: brak danych

Szkło – Teku

Etykieta: Bardzo klasyczna, w stonowanej kolorystyce (kremowa z kolorowymi napisami) i podobna do pozostałych z browaru Anchor. Znajdziemy na niej nazwę i logo browaru oraz styl (będący nazwą) tego wyrobu, a także grafikę przedstawiającą zboża i chmiel oraz pojemność i informację, gdzie piwo uwarzono (San Francisco). Na kontrze szczątkowe informacje o składzie oraz  zawartości alkoholu. Jest też data ważności. Na krawatce znajdziemy nazwę piwa i logo browaru (niebieska kotwica) oraz krótki opis spożywanego trunku. Kapsel firmowy, z logo browaru.

Piana: Dosyć wysoka o kremowej konsystencji. Drobnopęcherzykowa z większymi pęcherzami na powierzchni. Długo się utrzymuje i opadając pozostawia kożuch. Kolor beżowy. Zostawia ładne ślady na szkle.

Barwa: Czarna. Piwo jest nieprzeniknione.

Zapach: Z butelki mocne uderzenie ciemnych owoców (śliwki, wiśnie, jeżyny) oraz suszonych (rodzynki, śliwki kalifornijskie). Ze szkła dominującą nutą jest deserowa czekolada oraz lekka zbożowość (ciemny chleb). Obecne także akcenty słodkiego ciasta (coś jak miodownik) oraz minimalna likierowość. Są oczywiście ciemne owoce oraz lekka nuta suszu na kompot (śliwki, jabłka, morele). Na dalszym planie wyczuwalne słodkie, „kompotowe” owoce i lekka, „perfumowo”-cytrusowa świeżość.

Smak: Na pierwszym planie akcenty deserowej, nawet w kierunku słodkiej, czekolady oraz nuty pełnoziarnistego chleba, czy pumpernikla. Dalej wyczuwalne suszone śliwki, lekka kawa rozpuszczalna oraz akcenty orzechów włoskich i słonecznika. Są też delikatne nuty drewna oraz suszonych, aromatycznych jabłek. Na finiszu trochę pustka – pozostaje słodki posmak, brak mi choćby lekkiej goryczki oraz charakterystycznej (którą lubię) dla porterów kwasowości. Nasycenie niskie – wysoka pijalność (momentami piwo wydaje się lekko wodniste). Alkohol w smaku i aromacie niewyczuwalny.

Podsumowanie: Bardzo dobry, klasyczny Porter, który pięknie się prezentuje w szkle. Jest to interpretacja mocno czekoladowo-zbożowo-owocowa i to jest fajne, z tym, że brakuje mi trochę jakiegoś kopa charakteru w postaci goryczki czy choćby kwaskowej kontry (piwo jest bardzo gładkie).  No ale z pewnością Anchor i to piwo zasłużyli na ocenę 8/10 – gdyby była jakaś kontra, za którą cenię portery, pewnie byłoby wyżej.
Pozdrawiam, Łukasz.

Szczęśliwa trzynastka- Global Pale Ale, Nøgne

Witam. Dzisiaj pora na kolejne piwo ze świetnego, norweskiego browaru Nøgne. Jeszcze ani raz mnie nie zawiedli, każde ich piwo to niezapomniane przeżycie. Gwarantują nam najwyższą jakość i kunszt piwowarski. Tym razem zdecydowałem się na Global Pale Ale, warzone na trzynastu odmianach chmieli pochodzących z różnych zakątków świata. Mamy tutaj niemieckie, czeskie, słoweńskie, angielskie, amerykańskie, australijskie i nowozelandzkie odmiany. Brzmi imponująco. Przejdźmy do meritum.

Piwo kupiono w Regionalne Alkohole (Kraków ul Miodowa 28a) za około 20zł/500ml

Podstawowe informacje:
Styl- Pale Ale (szyszki z różnych krajów)
Alkohol- 4.5%
Ekstrakt- 12%
Słody- Brak informacji
Chmiele- Northern Brewer, East Kent Goldings, Saaz, Aurora, Motueka, Mandarina, Nelson Sauvin, Citra, Cascade, Simcoe, Stella, Pacific Gem
IBU- 40

Piana- Wysoka, kremowa, jasna. Oblepia szkło i długo się utrzymuje
Kolor- Pomarańczowy, piwo lekko mętne z minimalnym osadem.

Szkło- Teku

Etykieta w klasycznym stylu. Mam oczywiście logo i nazwę piwa. Z tyłu krótka historyjka oraz podstawowe informacje. Nie mamy podanych chmieli. Znalazłem je dopiero na ich stronie internetowej. Polecam http://www.nogne-o.com bo mamy tam szczegółowo opisane każde ich piwo.

Zapach- Bardzo świeże nuty cytrusów (pomarańcze, cytryny, grejpfruty) oraz owoców tropikalnych w postaci mango i ananasa. Jest też charakterystyczna trawiastość i ziołowość, widać duży wpływ chmielu Nelson Sauvin (Nowa Zelandia) Akcenty słodowe dobrze kontrują. Jest chlebowość oraz lekki karmel. Aromat ogólnie dosyć słodki ale orzeźwiający, przy tym bardzo intensywny. Po prostu porządnie nachmielone, aromatyczne Pale Ale. Amerykańskie, australijskie i nowozelandzkie chmiele odcisnęły swoje piętno w największym stopniu

Smak- Mocno wyeksponowane cytrusy w postaci kwaskowatych pomarańczy, cytryny oraz delikatnie grejpfrutowe akcenty. Pojawiają się też lekko słodkie nuty mango. Kontra słodowa dobrze wyczuwalna. Jest chlebowość oraz karmel. Piwo jest mocno ziołowe, przyprawowe. Na finiszu pojawia się wyraźna i dosyć intensywna goryczka, o ziołowym profilu. Owocowość oraz słody także dają o sobie znać. Dostrzegamy nuty drożdżowe oraz coś, co przypomina płatki zbożowe. Na drugim planie gdzieś w oddali pojawia się korzenny, szlachetny posmak angielskich odmian chmielu. Ogólnie piwo raczej kwaskowate, z niską słodyczą i dobrą goryczką na finiszu. Można powiedzieć, że z każdym momentem staje się bardziej wytrawne. Trunek mocno orzeźwia, gasi pragnienie i jak na 4,5% jest niesamowicie intensywny i bogaty.

Podsumowanie- Świetna robota. Z początku przeszkadzało mi trochę wysycenie. Polecam nalać dosyć agresywnie i pozostawić na moment. Po chwili w tym aspekcie jest już okej. Mocno owocowe z dobrą kontrą słodową. Pale Ale z charakterem. Świeży i dość wyrazisty jak na tak małą zawartość alkoholu i niski ekstrakt. Nie ma mowy o żadnej wodnistości. Kolejna dobra propozycja z browaru Nogne. Wielkie uznanie za całokształt. Po prostu zawsze warto inwestować w ich piwa. Każde dostarcza nam niezapomnianych wrażeń podczas degustacji. GPA to idealna propozycja głównie dla fanów szyszek z USA, Australii i Nowej Zelandii. Goryczka wyraźna więc też nie każdemu będzie podchodzić. Mnie bardzo smakowało. Chmiele z tych trzech państw, które wymieniłem powyżej raczej przytłoczyły resztę (trudno się dziwić) Wyczułem jedynie lekki angielski powiew więc za wpasowanie się w styl muszę trochę obniżyć.

Ocena (1-12)
Wpasowanie się w styl- 9
Intensywność- 10
Wygląd (Piana, kolor, ew. osad)- 10
Ogólne wrażenia- 10

poniedziałek, 16 czerwca 2014

Pyszna pszenica?- American Weizen, Doctor Brew

Witam. Dzisiaj pora na American Weizen z polskiego browaru Doctor Brew. Witbier i Australian Weizenbock bardzo nas urzekły także trzeba było zakupić i to piwo. Jestem bardzo ciekaw jak będzie smakowało piwo pszeniczne, mocno nachmielone amerykańskimi szyszkami. Wyobrażam to sobie jak coś bardzo dobrego i mega orzeźwiającego. Pozostaje sprawdzić czy rzeczywiście ta wysoka forma została z tym browarem na dobre.

Piwo kupiono w Strefie Piwa (Kraków ul Krowoderska) za około 6-7zł/500ml

Podstawowe informacje:
Styl- American Weizen
Alkohol- 5%
Ekstrakt- 12%
Słody- Pszeniczny, Pilzneński, Karmelowy
Chmiele- Mosaic, Amarillo, Cascade
IBU- 29

Piana- Średniej wysokości. Bardzo kremowa o jasnej barwie. Oblepia szkło i dość długo się utrzymuje.
Kolor- Pomarańcz/odcienie żółtego, piwo jest mętne

Szkło- Teku

Etykieta w klasycznym stylu. Różni się tylko kolorem. Mamy nazwę browaru, logo oraz nazwę piwa. Z tyłu mam jak zwykle barwny opis zachęcający do spróbowania oraz wszystkie szczegółowe informacje. Za to wielkie brawa. Dla mnie to jest duży plus jeśli mogę wszystkiego dowiedzieć się od razu.

Zapach- Sporo nut słodkiego banana, delikatnie wyczuwalne goździki. Jest też typowa, kwaskowata pszeniczność. Za chwilę wyłaniają się amerykańskie chmiele w postaci aromatu cytrusów (grejpfrut, pomarańcze) oraz delikatnej kwiatowości, żywiczności. Cechy Weizen'a lekko dominują nad szyszkami z USA. Niemniej jednak zapach bardzo orzeźwiający, dosyć słodki przez ten akcent bananów.

Smak- Po samym aromacie można pomyśleć, że to piwo będzie raczej słodkie. Tym razem w ogóle tak nie jest. Słodycz jest minimalna. Piwo idzie w kierunku kwaskowatego. Na początku dostrzegamy sporą słodowość (pszenny posmak oraz chlebowość, karmelowość) Następnie pojawiają się lekkie nuty banana oraz typowo przyprawowe akcenty (minimalne goździki) Cytrusowość i kwiatowo-ziołowe akcenty także są widoczne ale nie w dużym stopniu. Na finiszu pojawia się dobrze wyczuwalna goryczka, dosyć długa. Jest także mocno słodowy, pszenno-chlebowy oraz drożdżowy. Cechy pochodzące od chmieli są na drugim planie. Można je dostrzec ale nie są tak oczywiste. Dobre wysycenie, dosyć wysokie ale nie przeszkadza. Piwo jest dość gładkie, wytrawne i lekko wodniste. Pijalność i orzeźwienie na duży plus.

Podsumowanie- Bardzo dobra propozycja z browaru Doctor Brew. Chłopaki trzymają poziom a nawet pną się w górę z każdą kolejną nowością. W mojej opinii to piwo przejęło więcej cech Weizen'a niż chmieli z Ameryki i to mi się podoba. W końcu dostałem mocno pszeniczne piwo, w którym szyszki zagrały tylko rolę uzupełniającą. Nie chodzi o to, że są niewyczuwalne bo od razu dają o sobie znać ale słodowość oraz drożdżowe posmaki są bardziej wyraziste. Chciałem napić się dokładnie czegoś takiego. Goryczka jest dostrzegalna ale to tylko 29 IBU więc nie męczy ani nie zalega. Polecam wszystkim fanom lekkich piw. Świetnie orzeźwia i gasi pragnienie. Jest raczej kwaskowate. Towarzyszy mu minimalna słodycz oraz wspomniana goryczka. Noty zasłużenie wysokie.

Ocena (1-12)
Wpasowanie się w styl- 10
Intensywność- 10
Wygląd (Piana, kolor, ew. osad)- 10
Ogólne wrażenia- 10

niedziela, 15 czerwca 2014

Szlakiem belgijskiego klasyka- Tripel, Chimay

Dzisiaj zapraszam na recenzję znanego i wysoko cenionego przez piwną społeczność (patrząc choćby na ratebeer) piwa. Chimay – Tripel. Jest to klasyczny belgijski Tripel, bez żadnych „udziwnień”. Trunek jest dosyć szeroko dostępny – ja go jeszcze nie miałem przyjemności próbować, a dziś naszła mnie ochota na piwo belgijskie – stąd degustacja i recenzja. Wcześniej piłem Chimaya niebieskiego w wersji Grande Reserve i wspominam go dosyć dobrze, oczekuję więc przyjemnego piwa na wieczór. Sprawdźmy, czy ten Tripel się wstrzeli w moje wyobrażenia na temat tego stylu. Zachęcam do lektury!

Piwo zakupiono w: Nie pamiętam gdzie, ale kosztowało około 9 zł za butelkę 0,33l (bezzwrotną).

Podstawowe informacje o piwie (z etykiety):
Styl: Tripel
Ekstrakt: brak danych
Alkohol: 8% obj.
Słody: brak danych
Chmiele: brak danych
Drożdże: brak danych
IBU: brak danych

Szkło – Trappist Glass

Etykieta: Prosta, koloru żółtego ze złotymi akcentami i białymi napisami. Znajdziemy na niej nazwę piwa (będącą stylem), logo Chimaya oraz informację, że piwo jest produktem trapistów. Na kontrze informacje o piwie wraz z przybliżonym składem w trzech językach (w tym angielskim – niestety w moim wypadku angielska wersja zaklejona przez importera polską naklejką), a także info o zawartości alkoholu, sugerowanej temperaturze serwowania (6-8 st.C) oraz kontakt do browaru i data ważności. Kapsel firmowy, z żółtym logo.

Piana: Wysoka i o kremowej konsystencji. Drobnopęcherzykowa z pojedynczymi średnimi pęcherzami. Tafla w miarę równa, tworzy nieregularne „czapy”. Kolor delikatnie złamany biały. Średni lacing.

Barwa: Złocista wpadająca w lekki pomarańcz. Piwo jest delikatnie mętne.

Zapach: Z butelki wyraźna nuta przypominająca rodzynki oraz czerwone wino. Po przelaniu do szkła dominacja estrowych nut drożdżowych – takie „kompotowe” owoce oraz dalej wyraźne rodzynki. Są też akcenty kwiatowo-ziołowe oraz lekkie chlebowe (jasny chleb na drożdżach). Obecny także aromat ciastek z cynamonem, czy innymi słodkawo-ostrymi przyprawami.

Smak: Na pierwszym planie połączenie nut winnych z drożdżowymi – jak półsłodkie wino z dodatkiem owoców (np. Sangria). Dalej pojawiają się słodkawe nuty cukru, miodu, karmelu oraz słodkich ciastek zbożowych. Jest nadal przyprawowość, ale bardzo delikatna oraz lekkie rodzynki. Na dalszym planie taka pszeniczna "perfumowość" oraz ledwie wyczuwalny posmak bananów. Finisz to minimalna, lekko cytrusowa kwasowość i bardzo delikatna goryczka (ledwo wyczuwalna) oraz taka jakby „pusta”, wytrawna nuta świeżych drożdży i lekki cukier. Alkohol niewyczuwalny w smaku i aromacie, ale delikatnie rozgrzewa.
Podsumowanie: Dobre piwo. Balans w kierunku słodów ale z nutką świeżości – zdecydowanie nie czujemy „przesłodowania”. Wszystko jest tutaj dość delikatne, nic się nie wybija i nuty smakowo/aromatyczne  zgrywają się ze sobą. Trunek idealnie wpasowuje się w to, czego oczekiwałbym od Tripla (belgijska „drożdżowa” owocowość, pełnia słodowa i delikatna kontra oraz lekkie uczucie rozgrzewania). Chimay to klasyka – klasyka, którą polecam spróbować, jak ktoś jeszcze tego nie uczynił. Ten Tripel „tyłka nie urywa” i nie wnosi czegoś nowego do moich doświadczeń piwnych, ale na ocenę 7,5 zdecydowanie zasługuje.
Pozdrawiam, Łukasz.

Gdzie ta pszenica?- American Wheat, Faktoria

Witam. Kolejny dzień z pszenicznymi nowościami z Polski. Tym razem biorę na warsztat American Wheat z browaru Faktoria. Ostatnio przyszła moda na tego typu style. Idzie lato więc nie ma co się dziwić. Wczorajszy Birbant był udany. Sprawdźmy jak poradziła sobie Faktoria. Ostatni Peacemaker był świetny. Mam nadzieję, że trzymają formę. Przejdźmy do rzeczy.

Piwo kupiono w Świecie Piwa (Kraków ul Karmelicka) za niecałe 7zł/500ml

Podstawowe informacje:
Styl- American Wheat
Alkohol- 5,7%
Ekstrakt- 13,1%
Słody- Pilzneński, Pszeniczny, Karmelowy
Chmiele- Centennial, Mosaic, Simcoe
IBU- około 29

Piana- Niska, jasnego koloru. Nie oblepia szkła i szybko znika.
Kolor- Pomarańcz, piwo jest minimalnie mętne

Szkło- Teku BrewDog

Etykieta w klasycznym stylu tego browaru. Mamy historyjkę, która przypomina wycinek z gazety. Na kontretykiecie znajdziemy wszystkie potrzebne informacje.

Zapach- Bardzo dużo nut cytrusowych (grejpfrut) oraz żywicznych i sosnowych. Po chwili słodowy profil dobrze to kontruje. Mamy karmel i chlebowość. Dostrzegamy także słodsze owoce typu mango, brzoskwinia oraz charakterystyczną trawiastość. Aromat nieźle zbalansowany ale jednak chmiele biorą górę. Bardzo przypomina Peacemaker'a (ich wcześniejsze piwo w stylu American India Pale Ale)

Smak- Tutaj jest bardzo podobnie. Bardzo intensywnie cytrusowe, żywiczno-sosnowe z akcentami owoców tropikalnych. Po chwili pojawiają się także karmelowe słody. Goryczka na początku dosyć niska. Piwo jest dobrze zbalansowane między słodyczą i kwaskowatością. Finisz bardziej wytrawny, z ziołową goryczką, która tutaj już jest znacznie bardziej wyraźna. Nie dostrzegam tutaj praktycznie żadnych nut pszenicznych. Nie wiem o co chodzi. Bardzo przypomina mi Peacemaker'a. Piwo jest jak najbardziej dobre, mocno nachmielone z dobrą kontrą słodową ale gdzie ta pszenica. Pijalność i orzeźwienie także z pewnością na plus. Nie ma się do czego przyczepić ale dla mnie to jest APA.

Podsumowanie- Bardzo dobre piwo tylko nie rozumiem za bardzo dlaczego jest aż tak podobne do poprzedniego piwa- Peacemaker. Też odnieśliście takie wrażenie? Już miałem nawet iść do sklepu i porównać z tamtym wyrobem. Różni się na pewno pianą bo tutaj jest skąpa. Kolor też troszkę jaśniejszy. Polecam jak najbardziej bo jest świetne, mocne aromaty cytrusowe i żywiczne. W smaku tak samo wszystko wyeksponowane w udany sposób. Nie wystawiam oceny bo po prostu trochę mnie to zbiło z tropu. Brakło tej pszenicy. Karmelowe słody i szyszki z USA przejęły kontrolę. Sami zobaczcie i oceńcie.

EDIT: Piwo jest po prostu podobnie nachmielone jednak bardziej pijalne i z mniejszą goryczką. Peacemaker jest podobny ale bardziej goryczkowy i oczywiście treściwszy.