Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 15 czerwca 2014

Szlakiem belgijskiego klasyka- Tripel, Chimay

Dzisiaj zapraszam na recenzję znanego i wysoko cenionego przez piwną społeczność (patrząc choćby na ratebeer) piwa. Chimay – Tripel. Jest to klasyczny belgijski Tripel, bez żadnych „udziwnień”. Trunek jest dosyć szeroko dostępny – ja go jeszcze nie miałem przyjemności próbować, a dziś naszła mnie ochota na piwo belgijskie – stąd degustacja i recenzja. Wcześniej piłem Chimaya niebieskiego w wersji Grande Reserve i wspominam go dosyć dobrze, oczekuję więc przyjemnego piwa na wieczór. Sprawdźmy, czy ten Tripel się wstrzeli w moje wyobrażenia na temat tego stylu. Zachęcam do lektury!

Piwo zakupiono w: Nie pamiętam gdzie, ale kosztowało około 9 zł za butelkę 0,33l (bezzwrotną).

Podstawowe informacje o piwie (z etykiety):
Styl: Tripel
Ekstrakt: brak danych
Alkohol: 8% obj.
Słody: brak danych
Chmiele: brak danych
Drożdże: brak danych
IBU: brak danych

Szkło – Trappist Glass

Etykieta: Prosta, koloru żółtego ze złotymi akcentami i białymi napisami. Znajdziemy na niej nazwę piwa (będącą stylem), logo Chimaya oraz informację, że piwo jest produktem trapistów. Na kontrze informacje o piwie wraz z przybliżonym składem w trzech językach (w tym angielskim – niestety w moim wypadku angielska wersja zaklejona przez importera polską naklejką), a także info o zawartości alkoholu, sugerowanej temperaturze serwowania (6-8 st.C) oraz kontakt do browaru i data ważności. Kapsel firmowy, z żółtym logo.

Piana: Wysoka i o kremowej konsystencji. Drobnopęcherzykowa z pojedynczymi średnimi pęcherzami. Tafla w miarę równa, tworzy nieregularne „czapy”. Kolor delikatnie złamany biały. Średni lacing.

Barwa: Złocista wpadająca w lekki pomarańcz. Piwo jest delikatnie mętne.

Zapach: Z butelki wyraźna nuta przypominająca rodzynki oraz czerwone wino. Po przelaniu do szkła dominacja estrowych nut drożdżowych – takie „kompotowe” owoce oraz dalej wyraźne rodzynki. Są też akcenty kwiatowo-ziołowe oraz lekkie chlebowe (jasny chleb na drożdżach). Obecny także aromat ciastek z cynamonem, czy innymi słodkawo-ostrymi przyprawami.

Smak: Na pierwszym planie połączenie nut winnych z drożdżowymi – jak półsłodkie wino z dodatkiem owoców (np. Sangria). Dalej pojawiają się słodkawe nuty cukru, miodu, karmelu oraz słodkich ciastek zbożowych. Jest nadal przyprawowość, ale bardzo delikatna oraz lekkie rodzynki. Na dalszym planie taka pszeniczna "perfumowość" oraz ledwie wyczuwalny posmak bananów. Finisz to minimalna, lekko cytrusowa kwasowość i bardzo delikatna goryczka (ledwo wyczuwalna) oraz taka jakby „pusta”, wytrawna nuta świeżych drożdży i lekki cukier. Alkohol niewyczuwalny w smaku i aromacie, ale delikatnie rozgrzewa.
Podsumowanie: Dobre piwo. Balans w kierunku słodów ale z nutką świeżości – zdecydowanie nie czujemy „przesłodowania”. Wszystko jest tutaj dość delikatne, nic się nie wybija i nuty smakowo/aromatyczne  zgrywają się ze sobą. Trunek idealnie wpasowuje się w to, czego oczekiwałbym od Tripla (belgijska „drożdżowa” owocowość, pełnia słodowa i delikatna kontra oraz lekkie uczucie rozgrzewania). Chimay to klasyka – klasyka, którą polecam spróbować, jak ktoś jeszcze tego nie uczynił. Ten Tripel „tyłka nie urywa” i nie wnosi czegoś nowego do moich doświadczeń piwnych, ale na ocenę 7,5 zdecydowanie zasługuje.
Pozdrawiam, Łukasz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz