Dzisiaj
zapraszam na recenzję piwa, które zyskało już status kultowego poprzez
małą
liczbę butelek i przez to ograniczoną dostępność na terenie kraju oraz
długie
oczekiwanie na premierę, a także potężny ekstrakt i bogaty skład.
Pierwsza warka
pojawiła się w sklepach przed swiętami, druga przyjechała do Krakowa
wczoraj.
Mowa o Imperatorze Bałtyckim z browaru Pinta. Jestem wielkim fanem
porterów
(tych mocniejszych-imperialnych w szczególności), do tego zachwyciła
mnie warka
z grudnia zeszłego roku – ciekawość jest więc ogromna przez otwarciem
butelki –
liczę na totalne rozbrojenie. Nie ma co przedłużać, bo już nie mogę się
doczekać. Zachęcam do lektury!
Piwo
zakupiono w: Pod Wiaduktem Piwa i Alkohole, Kraków ul. Nad Strugą w
cenie około
9 zł za butelkę 0,33l (bezzwrotną).
Podstawowe
informacje o piwie (z etykiety):
Styl:
Imperial Porter
Ekstrakt:
24,7°
Alkohol:
9,1% obj.
Słody:
monachijski, pilzneński, jęczmienny di astatyczny, wiedeński,
Caramunich, Cararoma,
Carafa, ekstrakt słodowy, cukier
Chmiele: Amarillo, Ahtanum,
Centennial, El Dorado, Mosaic, Zeus
Drożdże: Saflager W34/70
IBU: 109
Szkło – smukła szklanka do
Imperatora
Etykieta:
Bardzo ładna i połyskująca. Z przodu znajdziemy grafikę przedstawiającą
ster,
logo browaru oraz nazwę i styl piwa wraz z informacją o ekstrakcie.
Kolorystyka
bordowa. Na tyle historyjka na temat tego trunku, dokładny skład,
informacje o
food pairingu, temperaturze serwowania i poziomie alkoholu oraz
goryczki. Jest
oczywiście data ważności oraz informacja, że piwo zostało uwarzone w
browarze
na Jurze (w Zawierciu).
Piana:
Średniowysoka,
ale długo się utrzymuje. Opada pozostawiając kożuch. Kolor beżowy.
Drobnopęcherzykowa, o kremowej konsystencji, ładna i równa tafla. Dobry
lacing.
Barwa:
Bardzo ciemnobrunatna. Piwo jest nieprzenikliwe – jedynie pojedyncze,
klarowne,
jasnobrązowe refleksy przy dnie szkła.
Zapach: Z
butelki piękny zapach szyszek Amarillo miesza się z nutami deserowej
czekolady
oraz czekoladek z ciemnymi owocami i likierem. Po przelaniu do szkła
piwo
uwalnia wspaniałą feerię aromatów od czekolady, kakao, kawy z nutą
cukru
brązowego, karmelu, likierowych i suszonych owoców (śliwki, wiśnie,
czereśnie),
przez akcenty żywiczne aż do cytrusowej (pomarańcze, grejpfruty)
świeżości. Są
także lekkie nuty słodkich ciastek oraz słodkawego pumpernikla.
Smak: Na
pierwszym planie czekoladowo-kakaowa wytrawność miesza się ze
słodkawymi nutami
karmelu, cukru i ciemnych owoców (śliwki, czereśnie, jeżyny).
Wyczuwalne także
akcenty pumpernikla, orzechów i posłodzonej kawy. Na dalszym planie
ujawniają
się słodkie, „kompotowe” owoce (truskawki, renklody) oraz odświeżające
i dobrze
zaznaczone nuty cytrusowe (grejpfruty, pomelo) oraz minimalne kwiatowe.
Piwo
jest potężne i ogromnie bogate w smaku, ale perfekcyjnie zbalansowane –
słodycz
perfekcyjnie współgra z wytrawnością – bardzo rzadko się zdarza coś
takiego
uzyskać przy tak dużym ekstrakcie. Na finiszu super to wszystko
kontrująca, średnia,
jakby żywiczna goryczka, która pozostawia przyjemny ślad na języku
razem z delikatną,
deserowo-czekoladową słodyczą. Poza nimi obecne, charakterystyczne dla
porterów, muśnięcie kwasowości. Alkohol idealnie przykryty – czuć
jedynie jego
lekkie, rozgrzewające działanie. Nasycenie średnie – pijalność wysoka
(pomimo
swojej złożoności i mocy piwo pije się wspaniale i szybko znika).
Podsumowanie:
Panie i Panowie – oto mamy piwo perfekcyjne. Zupełnie nie ma się do
czego tutaj
przyczepić – więc po co szukać na siłę? Zarówno aromat, jak i odczucia
smakowe
są potężne, uderzające wszystkie zmysły i nie słabną w miarę postępu
degustacji
– do tego wszystko idealnie ze sobą współgra – nic się nie wybija
pomimo swojej
intensywności. I oprócz tego udało się uzyskać wspaniałą pijalność.
Alkohol
perfekcyjnie ukryty, zresztą o żadnych wadach nie ma mowy. Tak jest,
jest to
pierwsze polskie piwo na blogu (a trzecie ogólnie), które zasłużyło na
dziesiątkę i taką też ocenę otrzyma (niczym nie ustępuje, a nawet
wydaje mi się
lepsze niż Black Ball od To Ol, który taką notę ode mnie dostał).
10/10! – nie mogę
się już doczekać otwarcia butelki z poprzedniej warki, która leżakuje w
piwniczce i składam ogromne gratulacje na ręce chłopaków z Pinty. Nie
zastanawiajcie się tylko zapisujcie się na listy kolejkowe w sklepach
po ten
cud polskiego piwowarstwa rzemieślniczego.
Pozdrawiam,
Łukasz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz