Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 3 czerwca 2014

Duma browaru Pinta- Imperator Bałtycki

Dzisiaj zapraszam na recenzję piwa, które zyskało już status kultowego poprzez małą liczbę butelek i przez to ograniczoną dostępność na terenie kraju oraz długie oczekiwanie na premierę, a także potężny ekstrakt i bogaty skład. Pierwsza warka pojawiła się w sklepach przed swiętami, druga przyjechała do Krakowa wczoraj. Mowa o Imperatorze Bałtyckim z browaru Pinta. Jestem wielkim fanem porterów (tych mocniejszych-imperialnych w szczególności), do tego zachwyciła mnie warka z grudnia zeszłego roku – ciekawość jest więc ogromna przez otwarciem butelki – liczę na totalne rozbrojenie. Nie ma co przedłużać, bo już nie mogę się doczekać. Zachęcam do lektury!

Piwo zakupiono w: Pod Wiaduktem Piwa i Alkohole, Kraków ul. Nad Strugą w cenie około 9 zł za butelkę 0,33l (bezzwrotną).

Podstawowe informacje o piwie (z etykiety):
Styl: Imperial Porter
Ekstrakt: 24,7°
Alkohol: 9,1% obj.
Słody: monachijski, pilzneński, jęczmienny di astatyczny, wiedeński, Caramunich, Cararoma, Carafa, ekstrakt słodowy, cukier
Chmiele: Amarillo, Ahtanum, Centennial, El Dorado, Mosaic, Zeus
Drożdże: Saflager W34/70
IBU: 109

Szkło – smukła szklanka do Imperatora


Etykieta: Bardzo ładna i połyskująca. Z przodu znajdziemy grafikę przedstawiającą ster, logo browaru oraz nazwę i styl piwa wraz z informacją o ekstrakcie. Kolorystyka bordowa. Na tyle historyjka na temat tego trunku, dokładny skład, informacje o food pairingu, temperaturze serwowania i poziomie alkoholu oraz goryczki. Jest oczywiście data ważności oraz informacja, że piwo zostało uwarzone w browarze na Jurze (w Zawierciu).

Piana: Średniowysoka, ale długo się utrzymuje. Opada pozostawiając kożuch. Kolor beżowy. Drobnopęcherzykowa, o kremowej konsystencji, ładna i równa tafla. Dobry lacing.

Barwa: Bardzo ciemnobrunatna. Piwo jest nieprzenikliwe – jedynie pojedyncze, klarowne, jasnobrązowe refleksy przy dnie szkła.

Zapach: Z butelki piękny zapach szyszek Amarillo miesza się z nutami deserowej czekolady oraz czekoladek z ciemnymi owocami i likierem. Po przelaniu do szkła piwo uwalnia wspaniałą feerię aromatów od czekolady, kakao, kawy z nutą cukru brązowego, karmelu, likierowych i suszonych owoców (śliwki, wiśnie, czereśnie), przez akcenty żywiczne aż do cytrusowej (pomarańcze, grejpfruty) świeżości. Są także lekkie nuty słodkich ciastek oraz słodkawego pumpernikla.

Smak: Na pierwszym planie czekoladowo-kakaowa wytrawność miesza się ze słodkawymi nutami karmelu, cukru i ciemnych owoców (śliwki, czereśnie, jeżyny). Wyczuwalne także akcenty pumpernikla, orzechów i posłodzonej kawy. Na dalszym planie ujawniają się słodkie, „kompotowe” owoce (truskawki, renklody) oraz odświeżające i dobrze zaznaczone nuty cytrusowe (grejpfruty, pomelo) oraz minimalne kwiatowe. Piwo jest potężne i ogromnie bogate w smaku, ale perfekcyjnie zbalansowane – słodycz perfekcyjnie współgra z wytrawnością – bardzo rzadko się zdarza coś takiego uzyskać przy tak dużym ekstrakcie. Na finiszu super to wszystko kontrująca, średnia, jakby żywiczna goryczka, która pozostawia przyjemny ślad na języku razem z delikatną, deserowo-czekoladową słodyczą. Poza nimi obecne, charakterystyczne dla porterów, muśnięcie kwasowości. Alkohol idealnie przykryty – czuć jedynie jego lekkie, rozgrzewające działanie. Nasycenie średnie – pijalność wysoka (pomimo swojej złożoności i mocy piwo pije się wspaniale i szybko znika).

Podsumowanie: Panie i Panowie – oto mamy piwo perfekcyjne. Zupełnie nie ma się do czego tutaj przyczepić – więc po co szukać na siłę? Zarówno aromat, jak i odczucia smakowe są potężne, uderzające wszystkie zmysły i nie słabną w miarę postępu degustacji – do tego wszystko idealnie ze sobą współgra – nic się nie wybija pomimo swojej intensywności. I oprócz tego udało się uzyskać wspaniałą pijalność. Alkohol perfekcyjnie ukryty, zresztą o żadnych wadach nie ma mowy. Tak jest, jest to pierwsze polskie piwo na blogu (a trzecie ogólnie), które zasłużyło na dziesiątkę i taką też ocenę otrzyma (niczym nie ustępuje, a nawet wydaje mi się lepsze niż Black Ball od To Ol, który taką notę ode mnie dostał). 10/10! – nie mogę się już doczekać otwarcia butelki z poprzedniej warki, która leżakuje w piwniczce i składam ogromne gratulacje na ręce chłopaków z Pinty. Nie zastanawiajcie się tylko zapisujcie się na listy kolejkowe w sklepach po ten cud polskiego piwowarstwa rzemieślniczego.
Pozdrawiam, Łukasz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz