Z
niecierpliwością czekałem, co Szałpiw przygotuje z okazji swoich
urodzin. Byłem
pewien, że będzie to jakaś nowość. Jednak kiedy chłopaki pokazali na
swoim
fanpage’u że piwem urodzinowym będzie znany (i bardzo przeze mnie
lubiany, moim
skromnym zdaniem jeden z lepszych wytworów polskiego craftu – patrz
recenzja na
blogu) Szczun w wersji leżakowanej od listopada zeszłego roku – w stylu
belgijskiego Tripla, ale mocno chmielony – wiedziałem już, że muszę go
mieć i
zdegustować. Okazało się niestety, że do Krakowa ten limitowany wyrób
nie trafi
– poprosiłem wtedy Szałpiw, czy nie daliby rady podesłać jednej sztuki.
Zgodzili się, ale butelka uszkodziła się podczas transportu i cała
cenna
zawartość została wylana. Pomyślałem sobie, że już pewnie nie będzie mi
dane
skosztować kiedy chłopaki napisali, że trochę przyjedzie do krakowskiej
strefy
piwa. Od razu zarezerwowałem sobie butelkę i tak oto Szczun w końcu
trafił w
moje ręce. Zdecydowałem, że otworzę go, kiedy nasz Fanpage uzbiera 400
fanów –
stało się to wczoraj, więc dzisiaj recenzja. Zapraszam do lektury!
Piwo
zakupiono w: Strefa Piwa, Kraków ul. Krowoderska w cenie 29 zł za
butelkę 0,75l
(bezzwrotną).
Podstawowe
informacje o piwie (z
etykiety):
Styl:
Napisano: „Piwo górnej
fermentacji, jasne, niepasteryzowane”. Wg mnie jest to coś w stylu
Tripla
chmielone amerykańskimi i czeskimi chmielami.
Ekstrakt:
19°
Alkohol:
8,1% obj.
Słody:
pilzneński (dodatek cukru)
Chmiele:
Zeus, Saaz, Amarillo
Drożdże:
belgijskie
IBU:
brak danych
Szkło – Teku
Etykieta:
Bardzo ładna, pękata butelka o pojemności 0,75l (przypomina mi butelkę
do
szampana) ze smukłą szyjką, ciemna i zakorkowana – korek zawinięty
czarnym
„sreberkiem”. Z przodu etykieta z wizerunkiem tytułowego Szczuna – wg
gwary
poznańskiej po prostu chłopaka. Jest też informacja, że to wersja
limitowana
oraz od kiedy piwo leżakuje (listopad 2013), a także logo browaru
Szałpiw oraz
temperatura serwowania (9-12 st.C). Z tyłu znajdziemy dokładny skład,
styl
piwa, info o zawartości alkoholu i ekstrakcie oraz numer butelki (u
mnie 0063)
i datę ważności. Jest też polecane szkło i ostrzeżenie dla kobiet w
ciąży.
Piana:
Bardzo obfita i wysoka (jednakże tym razem efektu gushingu, który
uświadczyłem
w wersji podstawowej, brak). Kremowa konsystencja i drobne pęcherzyki.
Tafla tworząca
„czapy”. Opada bardzo powoli i zostawia kożuch. Kolor biały. Zostawia
wyraźne
ślady na szkle (lacing super).
Barwa:
Pomarańczowa. Piwo jest lekko opalizujące (prawie klarowne).
Zapach: Po
odkorkowaniu butelki bomba cytrusowo (grejpfruty, pomelo, pomarańcze) –
ziołowa
(kwiatowość, lekka trawiastość). Po przelaniu do cytrusowej ziołowości
dołączają
wyraźne akcenty żywiczne (taki leśny zapach) które kontrowane są
wyraźnymi,
estrowymi nutami w postaci słodkich owoców (brzoskwinie, truskawki,
morele –
takie „kompotowe”). Do tego aromat drożdżówki z lukrem i owocami. Są
też nuty
waty cukrowej i minimalne szampańskie.
Smak: Piwo
bardzo mocno zbudowane i wręcz słodkawe (są akcenty syropu cukrowego)
przy
pierwszym odczuciu. Jest spora jakby ostrawa przyprawowość w postaci
cynamonu,
kardamonu, gałki muszkatołowej. Do tego dochodzą nuty cytrusowe,
żywiczne,
kwiatowe oraz ponownie lukrowana drożdżówka z owocowym nadzieniem.
Balans świetny
– znaczna pełnia słodowa super współgra z chmielowym odświeżeniem. Na
finiszu
pojawia się lekka goryczka i jakby winna czy szampańska delikatna nuta
alkoholowa – pasująca do całości i fajnie rozgrzewająca. Nasycenie
średnie –
pijalność wysoka – piwo jest przyjemne w aromacie i smaku, nic nie
przeszkadza
i przez to szybko znika ze szkła.
Podsumowanie:
Po napisaniu tej recenzji zajrzałem do moich wrażeń z degustacji wersji
„podstawowej”.
I wniosek z tego taki, że jest to prawie (poza tym, że ta wersja jest
bardziej
klarowna i nie ma w niej zjawiska gushingu oraz jest mniej tego
„cukrowego
alkoholu”, który pamiętam z wersji nieleżakowanej) to samo piwo.
Spodziewałem
się, że leżakowanie spowoduje znaczny wzrost wytrawności kosztem
słodyczy – tak
się jednak nie stało. Jednakże jest to trunek (jak poprzednio) świetny,
idealnie zbalansowany, z piękną pianą i uderzającymi zmysły nutami
aromatycznymi
i smakowymi – do tego bardzo pijalny. Ocena więc będzie analogiczna,
jak dla
Szczuna nieleżakowanego – 9/10 – jeżeli ktoś oczekiwał czegoś wyraźnie
innego,
niż „zwykły” Szczun – rozczaruje się. Dla pozostałych – bardzo polecam
–
wszystko jedno, którą wersję.
Pozdrawiam,
Łukasz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz