Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 8 czerwca 2014

Podobne czy inne?- Szczun (edycja limitowana) Browar Szałpiw

Z niecierpliwością czekałem, co Szałpiw przygotuje z okazji swoich urodzin. Byłem pewien, że będzie to jakaś nowość. Jednak kiedy chłopaki pokazali na swoim fanpage’u że piwem urodzinowym będzie znany (i bardzo przeze mnie lubiany, moim skromnym zdaniem jeden z lepszych wytworów polskiego craftu – patrz recenzja na blogu) Szczun w wersji leżakowanej od listopada zeszłego roku – w stylu belgijskiego Tripla, ale mocno chmielony – wiedziałem już, że muszę go mieć i zdegustować. Okazało się niestety, że do Krakowa ten limitowany wyrób nie trafi – poprosiłem wtedy Szałpiw, czy nie daliby rady podesłać jednej sztuki. Zgodzili się, ale butelka uszkodziła się podczas transportu i cała cenna zawartość została wylana. Pomyślałem sobie, że już pewnie nie będzie mi dane skosztować kiedy chłopaki napisali, że trochę przyjedzie do krakowskiej strefy piwa. Od razu zarezerwowałem sobie butelkę i tak oto Szczun w końcu trafił w moje ręce. Zdecydowałem, że otworzę go, kiedy nasz Fanpage uzbiera 400 fanów – stało się to wczoraj, więc dzisiaj recenzja. Zapraszam do lektury!

Piwo zakupiono w: Strefa Piwa, Kraków ul. Krowoderska w cenie 29 zł za butelkę 0,75l (bezzwrotną).

Podstawowe informacje o piwie (z etykiety):
Styl: Napisano: „Piwo górnej fermentacji, jasne, niepasteryzowane”. Wg mnie jest to coś w stylu Tripla chmielone amerykańskimi i czeskimi chmielami.
Ekstrakt: 19°
Alkohol: 8,1% obj.
Słody: pilzneński (dodatek cukru)
Chmiele: Zeus, Saaz, Amarillo
Drożdże: belgijskie
IBU: brak danych

Szkło – Teku

Etykieta: Bardzo ładna, pękata butelka o pojemności 0,75l (przypomina mi butelkę do szampana) ze smukłą szyjką, ciemna i zakorkowana – korek zawinięty czarnym „sreberkiem”. Z przodu etykieta z wizerunkiem tytułowego Szczuna – wg gwary poznańskiej po prostu chłopaka. Jest też informacja, że to wersja limitowana oraz od kiedy piwo leżakuje (listopad 2013), a także logo browaru Szałpiw oraz temperatura serwowania (9-12 st.C). Z tyłu znajdziemy dokładny skład, styl piwa, info o zawartości alkoholu i ekstrakcie oraz numer butelki (u mnie 0063) i datę ważności. Jest też polecane szkło i ostrzeżenie dla kobiet w ciąży.

Piana: Bardzo obfita i wysoka (jednakże tym razem efektu gushingu, który uświadczyłem w wersji podstawowej, brak). Kremowa konsystencja i drobne pęcherzyki. Tafla tworząca „czapy”. Opada bardzo powoli i zostawia kożuch. Kolor biały. Zostawia wyraźne ślady na szkle (lacing super).

Barwa: Pomarańczowa. Piwo jest lekko opalizujące (prawie klarowne).

Zapach: Po odkorkowaniu butelki bomba cytrusowo (grejpfruty, pomelo, pomarańcze) – ziołowa (kwiatowość, lekka trawiastość). Po przelaniu do cytrusowej ziołowości dołączają wyraźne akcenty żywiczne (taki leśny zapach) które kontrowane są wyraźnymi, estrowymi nutami w postaci słodkich owoców (brzoskwinie, truskawki, morele – takie „kompotowe”). Do tego aromat drożdżówki z lukrem i owocami. Są też nuty waty cukrowej i minimalne szampańskie.

Smak: Piwo bardzo mocno zbudowane i wręcz słodkawe (są akcenty syropu cukrowego) przy pierwszym odczuciu. Jest spora jakby ostrawa przyprawowość w postaci cynamonu, kardamonu, gałki muszkatołowej. Do tego dochodzą nuty cytrusowe, żywiczne, kwiatowe oraz ponownie lukrowana drożdżówka z owocowym nadzieniem. Balans świetny – znaczna pełnia słodowa super współgra z chmielowym odświeżeniem. Na finiszu pojawia się lekka goryczka i jakby winna czy szampańska delikatna nuta alkoholowa – pasująca do całości i fajnie rozgrzewająca. Nasycenie średnie – pijalność wysoka – piwo jest przyjemne w aromacie i smaku, nic nie przeszkadza i przez to szybko znika ze szkła.

Podsumowanie: Po napisaniu tej recenzji zajrzałem do moich wrażeń z degustacji wersji „podstawowej”. I wniosek z tego taki, że jest to prawie (poza tym, że ta wersja jest bardziej klarowna i nie ma w niej zjawiska gushingu oraz jest mniej tego „cukrowego alkoholu”, który pamiętam z wersji nieleżakowanej) to samo piwo. Spodziewałem się, że leżakowanie spowoduje znaczny wzrost wytrawności kosztem słodyczy – tak się jednak nie stało. Jednakże jest to trunek (jak poprzednio) świetny, idealnie zbalansowany, z piękną pianą i uderzającymi zmysły nutami aromatycznymi i smakowymi – do tego bardzo pijalny. Ocena więc będzie analogiczna, jak dla Szczuna nieleżakowanego – 9/10 – jeżeli ktoś oczekiwał czegoś wyraźnie innego, niż „zwykły” Szczun – rozczaruje się. Dla pozostałych – bardzo polecam – wszystko jedno, którą wersję.
Pozdrawiam, Łukasz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz