Dzisiaj
zapraszam na kolejne piwo ze szkockiego BrewDoga. Tym razem ocenie
podlega
Hello my name is Mette Marit – jedna z czterech z serii „Hello my name
is…” i
jak wszystkie pozostałe jest to Imperial IPA z jakimś owocowym
dodatkiem – tym razem
są to owoce borówki brusznicy (roślina rosnąca w górach, zwana też
borówką
czerwoną). Tytułowa Mette to następczyni tronu Norwegii – przyszła
królowa.
Ciekawostką jest, że piwo wyszło w dwóch wersjach: tej, którą będę
opisywał i
takiej na rynek norweski (z ocenzurowanym nazwiskiem – nalepka
„censored” na
etykiecie, podejrzewam, że nie wolno nazywać napojów królewskim
imieniem). Tyle
tytułem wstępu, zapraszam na podróż w surowy klimat Norwegii.
Piwo
zakupiono w: Sklepik z Piwem, Kraków os. Teatralne w cenie ok. 16 zł za
butelkę
0,33l (bezzwrotną).
Podstawowe
informacje o piwie (z etykiety):
Styl: (Lingonberry infused)
Imperial/Double India Pale Ale
Ekstrakt:
tradycyjnie BrewDog nie podał
Alkohol:
8,2% obj.
Słody: brak
danych
Chmiele:
Citra, Nelson Sauvin, Bramling Cross
Drożdże:
brak danych
Dodatki:
owoce borówki brusznicy
IBU: brak
danych
Szkło – Teku
Etykieta: W
stylu, do którego przyzwyczaił nas BrewDog, czyli: na przodzie logo i
nazwa
browaru oraz styl i nazwa piwa. W tylnej części historyjka, skład
(niedokładny)
oraz data ważności. Tym razem kolorystyka czerwono-czarno-biała. Kapsel
biały,
z niebieskim logo.
Piana:
średniopęcherzykowa, niska i szybko opada, koloru ecru, lacing bardzo
średni
(raczej słaby).
Barwa:
jasnopomarańczowa, piwo jest lekko mętne
Zapach: Z
butelki mocny zapach czerwonych owoców jagodowych (borówka, truskawka,
malina)
oraz słody (nuta karmelizowanego cukru). Po przelaniu do szkła pojawia
się
cytrusowa (grejpfrut, pomelo) oraz lekko trawiasta (zioła) nuta. Mocna
kontra
aromatów słodowych (karmel, toffi). Obecne delikatne muśnięcie
alkoholu, jednak
ogólnie jest bardzo, bardzo przyjemnie.
Smak: Jest
świetnie. Idealny balans pomiędzy chmielowymi (cytrusy – cytryna i
słodki
grejpfrut, lekka „tropikalna” trawiastość pochodząca od nelson sauvin),
a
słodowymi (karmel, toffi, słodka drożdżówka, muśnięcie nut zbożowych)
aromatami. Do tego na finiszu mamy fajną, średnią goryczkę i delikatny,
gorzko/słodko/kwaskowy
smak (trochę podchodzący pod jeżynę) pochodzący od dodanych borówek.
Alkohol przykryty idealnie i niewyczuwalny w smaku
właściwie wcale. Nasycenie średnie w kierunku niskiego – piwo
niesamowicie
pijalne i po prostu bardzo smaczne.
Podsumowanie:
Szczerze mówiąc nie spodziewaliśmy się tak dobrego piwa. Jest to jeden
z
lepszych wyrobów BrewDoga, jakie dane mi było degustować
(powiedziałbym, że
drugi po Jack Hammer IPA). Wszystko tutaj świetnie gra ze sobą i
idealnie
wpasowuje się w styl – potężna goryczka i pełnia słodowa, wyczuwalne
dodane
owoce oraz intensywne aromaty. Pomimo swojej „ciężkości” trunek jest
jednak wysoce
pijalny i bardzo przyjemny w odbiorze. Zdecydowanie polecam! Ocena 9/10
Pozdrawiam,
Łukasz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz