Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 1 kwietnia 2014

Żywa legenda- Keniger Biedronka

Dzisiaj zapraszam na recenzję bardzo ciekawego piwa o nazwie Keniger, dostępnego w sieci sklepów Biedronka. Trunek jest niestety dostępny tylko w puszkach, ale i tak zapowiada się ciekawie. Bez zbędnych wstępów, przejdźmy do degustacji.

Piwo zakupiono w: Biedronka w cenie 1,49 zł za puszkę 0,5l

Podstawowe informacje o piwie (z puszki):
Styl: Jasne pełne (Lager?)
Ekstrakt: 10,1°
Alkohol: 4,8%
Słody: brak danych
Chmiele: brak danych
Drożdże: brak danych
IBU: brak danych

Szkło – Teku

Etykieta: Czerwona puszka z logo i nazwą piwa oraz logo biedronki, podano na niej datę ważności oraz kontakt do browaru (wyprodukowano dla Jeronimo Martins przez zakłady piwowarskie „Głubczyce”). Brak nawet uproszczonego składu. Znajduje się na niej także ostrzeżenie, żeby nie wsiadać za kierownicę po alkoholu.

Piana: Koloru białego, średniopęcherzykowa, niska i szybko opada, lacingu prawie brak

Barwa: jak rozwodniony sok jabłkowy, piwo jest klarowne

Zapach: Zarówno z puszki, jak i po przelaniu czuć to samo – mocny zapach alkoholowo-drożdżowy i nuty metaliczne oraz duszący zapach, coś jakby waty cukrowej.

Smak: Piwo właściwe nie ma żadnego smaku - jak woda ze skórkami od chleba. I w sumie tyle – brak jakiejkolwiek pełni słodowej czy chmielowej świeżości. Nieprzyjemna, kwaśna i jakby „kredowa” goryczka, na szczęście słaba. Nadal obecne metaliczne nuty. Nasycenie niskie.

Podsumowanie: Jedyny pozytyw w tym piwie to taki, że da się je wypić i nie zwrócić. Nie ma czego tutaj nawet podsumowywać. Jedyne, o czym chciałbym wspomnieć przy okazji tej prima aprilisowej recenzji to fakt, że wiele ludzi pije takie piwa, jak to z powodu braku pieniędzy na droższe, rzemieślnicze. Kiedy proponuję znajomym przykładowo Pintę, czy Alebrowar (nie wspominam już nawet o zagranicznych), to słyszę coś w stylu: „8zł za butelkę?! Za tyle to mam cztery kasztelany i też niepasteryzowane!”. To pokazuje, że często (jak nie najczęściej) zaporą przy zakupie craftu jest cena, która jest kilkukrotnie wyższa, niż takich wynalazków jak choćby Keniger. Blokuje to w mojej opinii znacznie rozpęd piwnej rewolucji w Polsce (popatrzmy na USA, gdzie crafty są jedynie kilkadziesiąt procent droższe od koncerniaków i odsetek osób je spożywających jest wiele wyższy niż u nas w kraju). Wracając do oceny, wystawiam 2/10 (nie „jedynkę” tylko z powodu, o którym napisałem w pierwszym zdaniu podsumowania). Pozdrawiam, Łukasz.

2 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W ciemno z porównaniem do każdego innego nie będzie żadnego problemu , piwo keniger to zwykły "sikacz" jakie pamiętam z końcówki lat 90' serwowany w najtańszych barach , smak niemozliwy do zapomnienia . ocena 2/10 łaskawa , w moich testach wyszło 15/100 ...

      Usuń