Dzisiaj
zapraszam na recenzję bardzo ciekawego piwa o nazwie Keniger,
dostępnego w
sieci sklepów Biedronka. Trunek jest niestety dostępny tylko w
puszkach, ale i
tak zapowiada się ciekawie. Bez zbędnych wstępów, przejdźmy do
degustacji.
Piwo
zakupiono w: Biedronka w cenie 1,49 zł za puszkę 0,5l
Podstawowe
informacje o piwie (z puszki):
Styl: Jasne
pełne (Lager?)
Ekstrakt: 10,1°
Alkohol:
4,8%
Słody: brak
danych
Chmiele:
brak danych
Drożdże:
brak danych
IBU: brak
danych
Szkło – Teku
Etykieta:
Czerwona puszka z logo i nazwą piwa oraz logo biedronki, podano na niej
datę
ważności oraz kontakt do browaru (wyprodukowano dla Jeronimo Martins
przez
zakłady piwowarskie „Głubczyce”). Brak nawet uproszczonego składu.
Znajduje się
na niej także ostrzeżenie, żeby nie wsiadać za kierownicę po alkoholu.
Piana: Koloru
białego, średniopęcherzykowa, niska i szybko opada, lacingu prawie brak
Barwa: jak
rozwodniony sok jabłkowy, piwo jest klarowne
Zapach:
Zarówno z puszki, jak i po przelaniu czuć to samo – mocny zapach
alkoholowo-drożdżowy
i nuty metaliczne oraz duszący zapach, coś jakby waty cukrowej.
Smak: Piwo
właściwe nie ma żadnego smaku - jak woda ze skórkami od chleba. I w
sumie tyle –
brak jakiejkolwiek pełni słodowej czy chmielowej świeżości.
Nieprzyjemna,
kwaśna i jakby „kredowa” goryczka, na szczęście słaba. Nadal obecne
metaliczne
nuty. Nasycenie niskie.
Podsumowanie:
Jedyny pozytyw w tym piwie to taki, że da się je wypić i nie zwrócić.
Nie ma
czego tutaj nawet podsumowywać. Jedyne, o czym chciałbym wspomnieć przy
okazji
tej prima aprilisowej recenzji to fakt, że wiele ludzi pije takie piwa,
jak to
z powodu braku pieniędzy na droższe, rzemieślnicze. Kiedy proponuję
znajomym
przykładowo Pintę, czy Alebrowar (nie wspominam już nawet o
zagranicznych), to
słyszę coś w stylu: „8zł za butelkę?! Za tyle to mam cztery kasztelany
i też
niepasteryzowane!”. To pokazuje, że często (jak nie najczęściej) zaporą
przy
zakupie craftu jest cena, która jest kilkukrotnie wyższa, niż takich
wynalazków
jak choćby Keniger. Blokuje to w mojej opinii znacznie rozpęd piwnej
rewolucji
w Polsce (popatrzmy na USA, gdzie crafty są jedynie kilkadziesiąt
procent
droższe od koncerniaków i odsetek osób je spożywających jest wiele
wyższy niż u
nas w kraju). Wracając do oceny, wystawiam 2/10 (nie „jedynkę” tylko z
powodu,
o którym napisałem w pierwszym zdaniu podsumowania). Pozdrawiam, Łukasz.
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńW ciemno z porównaniem do każdego innego nie będzie żadnego problemu , piwo keniger to zwykły "sikacz" jakie pamiętam z końcówki lat 90' serwowany w najtańszych barach , smak niemozliwy do zapomnienia . ocena 2/10 łaskawa , w moich testach wyszło 15/100 ...
Usuń