Dzisiaj
zapraszam na recenzję ciekawego i nietypowego piwa: Oude Geuze z
browaru 3
Fonteinen – jest to Lambic, a konkretnie blend trzech jego odmian:
rocznego,
dwu i trzyletniego w jednej ładnej, zakorkowanej prawdziwym korkiem
butelce.
Spodziewałem się czegoś innego, zupełnie odmiennego od piw
degustowanych „na co
dzień” i nie zawiodłem się. Poniżej szczegóły.
Piwo
zakupiono w: Strefa Piwa, Kraków ul.Krowoderska w cenie 18 zł za 375ml
butelkę
(bezzwrotną)
Podstawowe
informacje o piwie (z etykiety i Ratebeer):
Styl: Lambic
Geuze
Ekstrakt:
brak danych
Alkohol: 6%
obj.
Słody:
Jęczmienny, niesłodowana pszenica
Chmiele:
brak danych (wyczułem jednak wyraźnie jeden gatunek, o czym później)
Drożdże:
dzikie drożdże spontanicznej fermentacji
IBU: brak
danych
Szkło – Shaker
od Mikkellera i przyjaciół
Etykieta: W
kolorze szaro-zielonym. Niewiele z niej wyczytałem, gdyż po pierwsze
nie jest w
języku angielskim, a po drugie podano jedynie informację o zawartości
alkoholu.
Piana:
Biała, kremowa, średniopęcherzykowa, oblepia szkło i dość długo się
trzyma.
Barwa: Piwo
ma kolor ciemnego miodu, jest klarowne, bardzo ładnymi strużkami
wydziela się z
niego CO2.
Zapach: Po
otwarciu (odkorkowaniu) piękny aromat wytrawnego szampana wydobywający
się z
butelki. Po przelaniu do szkła pojawiają się aromaty
trawiasto-ziemisto-cytrusowe – wyczuwam obecność chmielu Nelson Sauvin
(charakterystyczny dla niego ziołowo – cytrynowy zapach). Daje się
również
wyczuć aromaty czerstwego chleba pszennego czy wyrastającego ciasta na
pizzę.
Póżniej pojawia się aromat „cytrynki” – zaprawy cytrynowej do herbaty,
oraz pod
koniec degustacji miodu spadziowego. Bardzo delikatnie przebijają się
również
aromaty białego wina i upieczonego w ognisku jabłka.
Smak: Po
pierwszym łyku tak mnie wykrzywiło, jakbym pił w.w. „cytrynkę” w
czystej
postaci, niczym nierozcieńczoną - potężna kwasowość niczym nie
zakłócona i
wypełniająca całą jamę ustną. Kolejne łyki, po których kubki smakowe
przyzwyczaiły się trochę do wszechobecnego kwasu, przyniosły smaki
gorzkiej
cytryny, lub bardzo kwaśnego i gorzkiego białego grejpfruta. Piwo w
miarę
postępu degustacji staje się bardzo winne – smakuje jak wytrawny
szampan czy
wino musujące zmieszane z kwaśnym sokiem pomarańczowym – kwas jest już
trochę
mniej odczuwalny, jednak nadal dominuje. Goryczka jest bardzo
delikatna, smaków
pochodzących od chmieli brak, alkohol
niewyczuwalny, nasycenie średnie.
Podsumowanie:
To piwo to „rakieta z kwasem”. Nigdy nie piłem czegoś podobnego do
tego,
starałem się opisać jak najdokładniej moje odczucia z degustacji. Z
pewnością polecam
każdemu spróbować, gdyż jest to trunek bardzo, ale to bardzo nietypowy
– jest mnogość
różnorakich cech, ale niszczy je, albo próbuje zniszczyć wszechobecna
kwasowość. Na początku Was od niej wykręci, ale piwo daje się wypić i
to nawet
z przyjemnością, szukając ciekawych smaków i aromatów. Tym razem nie
wystawiam
jednak noty liczbowej, gdyż ciężko mi ocenić ten gatunek w miarę
obiektywnie. Pozdrawiam, Łukasz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz