Po
festiwalowej rozpuście piwno-żywieniowej nadszedł czas na regenerację
wątroby.
A jeżeli można to połączyć z degustacją kolejnego piwa, to tym bardziej
się na
to piszę. Zbawienny wpływ na wątrobę ma ponoć roślinka zwana
Ostropestem
Plamistym, a której ziarenka znajdują się w recenzowanym dziś trunku –
Jurajskie z ostropestem z Browaru na Jurze. Opinie są dość pozytywne –
że lekkie,
owocowe, orzeźwiające itp. Sprawdźmy, jak jest naprawdę. Zapraszam do
lektury.
Piwo
zakupiono w: Beer Concept, Kraków ul. Łużycka w cenie około 5zł za
butelkę 0,5l
(bezzwrotną).
Podstawowe
informacje o piwie (z etykiety):
Styl: Jasny
lager
Ekstrakt:
11,5°
Alkohol: 4%
obj.
Słody:
pilzneński, monachijski, wiedeński
Chmiele:
Marynka, Citra, Amarillo
Drożdże:
brak danych
Dodatki:
ziarno ostropestu plamistego
IBU: ~35
Szkło –
pokal z Widawy
Etykieta:
Bardzo fajna, kolorowa (biało-fioletowo-czarno- srebrno-zielona). Z
przodu
znajdziemy logo i nazwę browaru oraz piwa, a także grafikę
przedstawiającą
wspomnianą roślinę. Po bokach mamy dokładny skład, wszelkie dane na
temat piwa
oraz krótka historyjka. Jest także kontakt do browaru i data ważności,
a także
informacja, aby nie wsiadać za kierownicę po spożyciu. Kapsel złoty, z
firmowym logo.
Piana:
Niska, drobno i średniopęcherzykowa. Dość szybko opada, ale pozostawia
5 mm
kożuch. Kolor biały/ecru. Dość fajny lacing.
Barwa:
Złota. Piwo jest idealnie klarowne.
Zapach: Z
butelki bardzo przyjemny aromat cytrusów oraz delikatna nuta zbożowa
(jasnego
pieczywa). Po przelaniu do szkła nuty cytrusowe (grejpfrut, limonka,
słodkawa
cytryna) nabierają na sile. Wielkim zaskoczeniem jest właściwy brak
akcentu
lagerowo-metalicznego – to znaczny plus. Do tego dochodzi słodkawa nuta
jakby
maślanej bułki (i coś jakby smalec), a także delikatna kwiatowa.
Smak:
Pierwsze skrzypce grają ponownie cytrusy – grejpfrut, mandarynka,
cytryna i
minimalna nuta słodu pilzneńskiego. Lagerowe akcenty nadal
niewyczuwalne.
Pojawia się delikatna żywiczność i jakby wytrawna trawiastość. Piwo
mocno
nachmielone na aromat – słody się chowają – balans zdecydowanie
przechylony w
stronę chmielowego odświeżenia. Finisz to lekka goryczka i minimalne
akcenty
kwaskowo-ściągające. Piwo średnionasycone – pijalność jest niesamowicie
wysoka.
Podsumowanie:
Gdyby ktoś nalał mi to piwo do szkła i dał do degustacji bez pokazania
butelki,
w życiu bym nie powiedział, że piję dolniaka – raczej, że jakieś lekkie
pale
ale, czy golden ale. Trunek jest aromatyczny, dobrze nachmielony i
odświeżający. Ostropestu nie wyczułem (może chociaż moja wątroba będzie
wdzięczna). Brakuje mu trochę balansu i pełni słodowej oraz minimalnie
więcej
goryczki, ale zapewne z założenia miał taki być – lekki i sesyjny. Piwo
niczego
nie urywa, ale jest po prostu porządne i pozbawione wad – błyskawicznie
zniknął
z pokala. Jurajskie z ostropestem dostanie ode mnie w pełni zasłużoną
notę 7,5/10.
Pozdrawiam,
Łukasz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz