Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 29 maja 2014

Piwny Panteon- Zeus, browar Olimp

Dzisiaj recenzja nowości od browaru kontraktowego Olimp, której premiera miała miejsce  na urodzinach poznańskiej setki. Zorientowani piwosze pewnie zorientują się po tym pierwszym zdaniu, że chodzi o króla Olimpu – Zeusa, który to jest Imperialną wersją India Pale Ale. Jeżeli chodzi o nasze wcześniejsze doświadczenia z tym browarem, to w pamięć zapadł mi jedynie całkiem fajny Hades (RIS) – pozostałe ich wyroby były baaardzo średnie (a Prometeusz Wet Hopping dla mnie wręcz niepijalny). Opinie na temat Zeusa także nie są zbytnio pochlebne. To wszystko w połączeniu nie napawa mnie optymizmem przed degustacją. No ale nigdy żadnego piwa nie skreślam, ani nie chwalę, póki nie spróbuję – zapraszam zatem do zapoznania się z przebiegiem degustacji!

Piwo zakupiono w: Regionalne Piwa i Alkohole, Kraków ul. Miodowa w cenie ok. 8zł za butelkę 0,5l (zwrotną).

Podstawowe informacje o piwie (z etykiety):
Styl: Imperial India Pale Ale
Ekstrakt: 17,5°
Alkohol: 7,5% obj.
Słody: pilzneński, czekoladowy jasny, karmelowy 150
Chmiele: Equinox (Exp666), Zeus, Topaz, Chinook, Cascade
Drożdże: Safale US-05
IBU: 80

Szkło – Shaker


Etykieta: Prosta i trochę toporna. Kolorystyka czarno-niebieskawa. Z przodu nazwa piwa żółtymi, stylizowanymi na „greckie” literami oraz poniżej jego styl, duże logo i nazwa browaru, a także grafika przedstawiająca piorun oraz rzeźbę twarzy tytułowego Zeusa. Z tyłu (fajna) historyjka o Zeusie olimpijskim oraz dokładny (świetnie) skład piwa. Jest też informacja o zagrożeniu dla kobiet w ciąży, kontakt do browaru, w którym Olimp warzy swoje piwa, a także data ważności oraz rekomendowana temperatura serwowania (12 st. C). Kapsel czarny, czysty.

Piana: Dosyć wysoka. Kremowa konsystencja, drobnopęcherzykowa. Opada dość powoli i zostawia całkiem wysoki  (ok. 1cm.) kożuch. Tafla w miarę równa, z pojedynczymi, większymi pęcherzami, tworzącymi efekt „poszarpania”. Kolor jasnobeżowy. Dobry lacing.

Barwa: Bursztynowa/herbaciana. Piwo jest klarowne.

Zapach: Z butelki dominującą nutą jest nuta trawiasto-żywiczna (taka trochę leśna i trochę ziołowa), która przeplata się z ciasteczkowo-zbożowymi aromatami. Po przelaniu do szkła nadal dominują akcenty żywiczno-trawiasto-ziołowe. Są jednak obecne także wytrawne cytrusy (grejpfruty, cytryna) całkiem nieźle skontrowane słodowością w postaci lekkiego karmelu i jakby białej czekolady, a także zbożowych ciastek. Jest też minimalna, estrowa nuta słodkich owoców.

Smak: W smaku dominuje karmelowa słodycz (coś jak toffi, brązowy cukier) oraz wytrawne nuty żywiczno – ziołowe, które przeplatają się ze sobą tworząc fajny balans. Są obecne także grejpfruty i cytryna. Jest również akcent typowy dla słodu pilzneńskiego – charakterystyczna „chlebowa” zbożowość. Finisz stanowi średnia (fajna) goryczka oraz lekka, orzeźwiająca, taka „zbożowo-cytrynowa” kwasowość. Nasycenie średnie – piwo wysoce pijalne -  ale niestety pod koniec degustacji pojawia się lekka nuta alkoholowa na końcu języka. W aromacie był niewyczuwalny.

Podsumowanie: Powiem szczerze, że spodziewałem się klęski, a dostałem całkiem porządne i pozbawione większych wad (poza tym alkoholem, ale tylko pod koniec i nie przeszkadza aż tak bardzo) piwo. Jest pełnia słodowa fajnie kontrowana chmielową świeżością – jednakże, jak na IIPA wydaje mi się zbyt mało intensywne (prędzej powiedziałbym, że to klasyczna IPA). Pomimo tego, jest to najlepszy wyrób Olimpu, jaki degustowałem (na równi z RIS’em – ciężko te gatunki porównywać). Dlatego dostanie wysoką i zasłużoną ocenę 7/10 – nic nie urywa, ale zdecydowanie jest godzien zakupienia i spróbowania – polecam!
Pozdrawiam, Łukasz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz