Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 19 maja 2014

Najlepsze Black IPA?- Dark Hops, Beer Here.

Dzisiaj recenzja bardzo ciekawego i dosyć rzadko spotykanego piwa: Dark Hops z kontraktowego browaru Beer Here. Trunek został uwarzony w De Proefbrouwerij. Na ratebeer nie mogą się nachwalić, więc postanowiłem, że trzeba spróbować, szczególnie, że bardzo cenię ciemne IPA (Black Malts & Body Salts dostało ode mnie jako jedno z dwóch piw 10/10). Na butelce napisano, że jest to „Hoppy Black Ale” – liczę więc na potężne aromaty cytrusowo/żywiczne zbalansowane mocną, czekoladową podbudową słodów. Tyle wstępu – sprawdźmy go! Zapraszam do lektury.

Piwo zakupiono w: Dostałem w prezencie (ale wiem, że kosztują około 20zł za butelkę o pojemności 1 pinty – bezzwrotną).

Podstawowe informacje o piwie (z etykiety i ratebeer):
Styl: India Black Ale (czy też Black IPA lub Cascadian Dark Ale)
Ekstrakt: brak danych
Alkohol: 8,5% obj.
Słody: brak danych (wiadomo, że jęczmienne i żytnie, jest także dodatek cukru)
Chmiele: Zeus (zwany również Columbus czy Tomahawk) oraz Saaz
Drożdże: brak danych
IBU: 80

Szkło – Shaker

Etykieta: W kolorystyce czarnej z białymi napisami i zielonymi akcentami. Na przodzie dwójka „facetów w czerni” z szyszkami chmielu zamiast głów oraz nazwa browaru i piwa. Z boku mamy przybliżony skład (dokładny podany jest na ratebeerze), dane kontaktowe browaru oraz ostrzeżenia dla kobiet w ciąży i kierowców. Kapsel złoty, czysty, z nadrukowaną datą ważności.

Piana: Kolor beżowy. Średniowysoka, powoli opada, pozostawia ładny kożuch do końca degustacji. Kremowa, drobnopęcherzykowa z pojedynczymi, większymi pęcherzami. Tafla nierówna. Dobry lacing.

Barwa: Bardzo ciemna miedziana (wpadająca w ciemnobrunatną, a nawet czarną). Pod światło widać rubinowe refleksy oraz to, że piwo jest klarowne.

Zapach: Z butelki wyraźny aromat cytrusów (pomarańcze, grejpfruty). Po przelaniu do szkła bardzo przyjemne nuty słodkich owoców oraz ponownie słodkawo-grejpfrutowa cytrusowość i minimalna ziołowość. Chmielowe akcenty są doskonale skontrowane czekoladowo-kakaowymi i karmelowymi nutami pochodzącymi od słodów. Jest także nuta słodkawego, ciemnego chleba oraz słodkiej drożdżówki. Nie ma przechmielenia, ani przesłodowania – jest super balans.

Smak: Pierwszy plan gra deserowa, lekko gorzkawa czekolada o dużej ilości kakao oraz zbożowość (ciemny, żytni chleb, pumpernikiel), a także taki pełny, „ciężki” posmak, charakterystyczny dla słodów żytnich. Potężna pełnia słodowa – piwo wydaje się nawet lekko słodkawe – coś jak Barley Wine – występują wyraźne akcenty przypalonego cukru. Ale chmiele nie pozostają dłużne – jest wyraźna słodko-cytrusowa owocowość i lekka grejpfrutowo-ziołowa wytrawność. Balans jest ponownie świetny. Na finiszu bardzo przyjemna, lekko cierpka, średnia goryczka oraz (niestety) lekko gryzący w gardło posmak alkoholu (no ale to 8,5%, więc można częściowo wybaczyć). Nasycenie niskie – piwo ciężkie, ale bardzo pijalne jak dla mnie.

Podsumowanie: Świetne, potężne i genialnie zbalansowane piwo. Dostałem to, o czym mówiłem we wstępie – zarówno słodowość, jak i chmielowa świeżość są bardzo wyraźne i mocno zaznaczone. Balans genialny, nic tutaj nie jest przesadzone i nic nie dominuje. Jedyna wada to ten nie do końca przyjemny posmak alkoholu. Ale poza nim piwo jest na poziomie najwyższej światowej półki. Ocena więc to 9/10 - razem z Wild Raven od Thornbridge na drugim miejscu w moim prywatnym rankingu (za Black Malts & Body Salts, które jest mistrzostwem świata tego stylu).
Pozdrawiam, Łukasz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz